Jak Polska przegrała sprawę drugiej nitki jamalskiej
Polacy przepłacają miliardy złotych rocznie za drogi rosyjski gaz i jednocześnie pozwalają na przesył surowca za darmo przez własne terytorium do państw starej UE. To skutek katastrofalnych w skutkach decyzji rządów Leszka Millera w 2003 r. i Donalda Tuska w 2010 r.
To 10 lat temu rząd Leszka Millera, rezygnując z egzekwowania od Kremla obowiązku budowy II nitki jamalskiej, uzależnił Polskę na 20 lat od rosyjskiego gazu i otworzył drogę do budowy gazociągu Nord Stream. Tymczasem w kwietniu 2013 r. lider SLD Leszek Miller poparł propozycję rządu Federacji Rosyjskiej dotyczącą budowy nowego gazociągu z kierunku wschodniego na terytorium Polski. Zdaniem Millera „Polska powinna być krajem tranzytowym, bo to się opłaca, kraj tranzytowy pobiera opłaty, które zasilają budżet”. Szef polskich postkomunistów nie chce jednak dziś pamiętać o tym, że to on osobiście odpowiada za to, iż dokładnie 10 lat temu pozbawił Polskę potencjalnych dochodów z tytułu tranzytu surowca do innych państw Unii Europejskiej niewybudowaną drugą nitką gazociągu Jamał-Europa i uzależnił polską gospodarkę do 2022 r. od drogiego rosyjskiego surowca, którego Polska wcale nie musiała odbierać.
Umowa jamalska
Polsko-rosyjska międzyrządowa umowa o dostawach rosyjskiego gazu i budowie odcinka Gazociągu Jamalskiego na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej, którym gaz z półwyspu syberyjskiego miał popłynąć do Europy, została zawarta 25 sierpnia 1993 r. Kilkanaście miesięcy później w protokole dodatkowym w lutym 1995 r. określono szczegółowy harmonogram budowy dwóch nitek Gazociągu Jamalskiego przez specjalnie powołaną do tego celu we wrześniu 1993 r. spółkę EuRoPol Gaz, w której PGNiG i Gazprom objęły po 48 proc. akcji. 665-kilometrowy odcinek liniowy pierwszej nitki Gazociągu Jamalskiego miał zostać ukończony do końca 1997 r., a tłocznie rok później. Planowana druga nitka gazociągu miała zostać wybudowana wraz z tłoczniami do końca 2002 r. Koszt budowy dwóch nitek gazociągów szacowano na ok. 2,5 mld dol., z tego Polska zagwarantowała ok. 300–350 mln dol. własnego wkładu. Już w 1996 r. PGNiG zawarło z Gazpromem długoletnią umowę na dostawy gazu zwaną kontraktem jamalskim.
Budowa pierwszej nitki Jamału została oficjalnie zakończona we wrześniu 1999 r. z ponaddwuletnim opóźnieniem. Trzy miesiące później Rosjanie oficjalnie zaproponowali Polsce, że zamiast drugiej nitki Jamału wybudują… gazociąg z Białorusi na Słowację zwany „pieriemyczką” (ros. przewiązka). Alternatywnie chcieli wybudować gazociąg na dnie Morza Bałtyckiego w wypadku braku zgody na „pieriemyczkę” i braku stanowczości w egzekwowaniu przez Polskę umowy jamalskiej. Nie ulegało wątpliwości, że Kreml przez fakty dokonane zmienia umowę jamalską, której nie zamierza respektować w zakresie obowiązku budowy drugiej nitki. Warto przypomnieć, że zgodnie z jej zapisami Polska do czasu budowy tej nitki była realnie zobowiązana do odbioru tylko 3 mld m sześc. gazu. Zasada „bierz lub płać” w kontrakcie jamalskim za nieodebrany gaz była więc ograniczona tylko do tej ilości surowca. Innymi słowy to właśnie drugą nitką Gazociągu Jamalskiego Polska miała odbierać ok. 10 mld m sześc. rosyjskiego gazu. Jej brak oznaczał, że Polska skutecznie mogła zmienić umowę jamalską w zakresie ilości dostaw rosyjskiego surowca. Rząd polski w sytuacji niedotrzymania przez Kreml zapisów umów z 1993 r. i 1995 r. miał zatem po swojej stronie silne argumenty na rzecz ich renegocjacji, tym bardziej że w 2001 r. brakowało tylko kilku podpisów pod rozpoczęciem budowy gazociągu do Danii, którym już w 2004 r. miało popłynąć do Polski blisko 3 mld m sześc. gazu. Niestety w 2001 r. wybory parlamentarne wygrali postkomuniści.
Pomoc Millera
Wicepremier Marek Pol z gabinetu Leszka Millera 12 lutego 2003 r. podpisał protokół dodatkowy do porozumienia z 1993 r., w którym zapisano, że do 31 grudnia 2004 r. Polska i Rosja „zaktualizują kwestię budowy drugiej nitki”, biorąc pod uwagę „zasadę celowości ekonomicznej i konieczność stabilnego i efektywnego funkcjonowania pierwszej nitki polskiego odcinka” gazociągów tranzytowych Jamał-Europa. Postkomuniści całkowicie zignorowali najmocniejszy atut w polskich rękach, czyli fakt niewywiązania się przez Rosjan z jednego z najważniejszych punktów umowy jamalskiej! Każdy suwerenny rząd wykorzystałby taką sytuację do renegocjacji umowy na własnych warunkach. Premier Miller pozbawił Polskę instrumentów prawnych do wyegzekwowania budowy drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego, a tym samym zrezygnował z wielomiliardowych dochodów z tytułu tranzytu gazu do Europy Zachodniej przez polskie terytorium. Rząd SLD otworzył więc Rosjanom drogę do budowy gazociągu na dnie Bałtyku bez konsekwencji prawnych niewywiązania się z umowy jamalskiej. Co gorsza, Pol i Miller zobowiązali się do odbioru całej ilości gazu z kontraktu jamalskiego pomimo niewybudowania drugiej nitki!
Oczywiście nic nieznacząca gra pozorów w sprawie drugiej nitki toczyła się nadal. W trakcie wizyty polskiej delegacji w Moskwie w grudniu 2004 r. minister gospodarki Jerzy Hausner podtrzymał zainteresowanie strony polskiej budową drugiej nitki, co zostało potwierdzone oficjalnym stanowiskiem rządu 28 grudnia 2004 r. Jednakże Rosjanie, planując budowę gazociągu bałtyckiego, 9 lutego 2005 r. w liście ministra przemysłu i energetyki Federacji Rosyjskiej Wiktora Christienki przekazali polskiemu rządowi swoje oficjalne stanowisko, że… wywiązali się ze swoich zobowiązań o aktualizacji budowy drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego przez sam fakt wyrażenia stanowiska w tej sprawie. Jakiekolwiek rozmowy w sprawie drugiej nitki Rosjanie uzależnili od potwierdzenia przez Polskę odbioru dodatkowej ilości gazu, udzielenia gwarancji długoterminowych taryf oraz dokonania zmian w statucie EuRoPol Gazu, wzmacniających pozycję Gazpromu w procesie podejmowania decyzji.
„Nie” dla nowego gazociągu
Rosjanie bez problemu pięć lat później dopięli swego. Rząd Donalda Tuska w kolejnym aneksie do umowy jamalskiej 29 października 2010 r. wzmocnił pozycję Gazpromu zgodnie z żądaniami Kremla. Dziś już bez zgody rosyjskiego członka zarządu EuRoPol Gaz nie można podjąć w spółce jakiejkolwiek decyzji. Ponadto Tusk, z odpowiedzialnym za tę sprawę ówczesnym wiceministrem skarbu państwa Mikołajem Budzanowskim, pozbawił Polskę jakichkolwiek dochodów z tytułu opłat za przesył pierwszą nitką Gazociągu Jamalskiego blisko 27 mld m sześc. gazu rocznie. W rządowym porozumieniu administracyjnie ustalono, że zysk netto EuRoPol Gazu rocznie nie może być wyższy niż… 21 mln zł! Warto przypomnieć, że zysk netto spółki tylko w 2003 r. wyniósł 580 mln zł, w 2004 r. – 917 mln zł, a w 2005 r. – 160 mln zł. Rząd PO-PSL umorzył także we wciąż niejasnych okolicznościach prawnych dług Gazpromu wobec EuRoPol Gazu w wysokości ponad 1 mld zł (!) za przesył surowca w latach 2006–2009 przez terytorium Polski.
Polacy przepłacają miliardy złotych rocznie za drogi rosyjski gaz i jednocześnie za darmo przez własne terytorium przesyłają surowiec do państw starej „15” UE na skutek katastrofalnych w skutkach decyzji rządów Leszka Millera w 2003 r. i Tuska w 2010 r. Jakikolwiek nowy gazociąg z kierunku wschodniego nie tylko nie jest Polsce potrzebny, ale wprost godziłby w strategiczne interesy Rzeczypospolitej, która dążyć powinna do uniezależnienia infrastrukturalnego i surowcowego od Kremla. Tymczasem zapowiadana przez premiera koalicja rządowa PO i SLD będzie oznaczała realizację scenariusza dalszego politycznego uzależniania od Federacji Rosyjskiej. Spodziewać się można nie tylko decyzji o budowie „pieriemyczki” przez EuRoPol Gaz z administracyjnie ustalonym rocznym zyskiem netto na poziomie 21 mln zł, a także ekspresowych decyzji w sprawie przedłużenia kontraktu jamalskiego na odbiór gazu przez PGNiG z 2022 r. do 2037 r. i umowy na przesył Jamałem przez Gazprom surowca z 2019 r. do 2045 r. Tak czy inaczej Leszek Miller, po tym jak wbrew oczywistym interesom Rzeczypospolitej odstąpił od egzekwowania zapisów umowy jamalskiej od Rosjan, otwierając im tym samym drogę do budowy gazociągu bałtyckiego, jest dziś ostatnim politykiem w Polsce, który powinien w tej sprawie się wypowiadać.
Źródło: Gazeta Polska
Tekst mojego autorstwa, który ukazał się w Gazecie Polskiej 11 czerwca 2013 r.