Aktualności

Kowalski: Niemcy chcą Polski słabej, oddanej im, a Trzaskowski jest tego gwarantem

29 maja 2025 /
492203349 1205132497733889 3339729642452807084 N

Stawką jest przyszłość Polski – jej suwerenność i siła. Niemiecka polityka i lewicowa międzynarodówka chciałyby widzieć Polskę jako państwo słabe, zależne, bez własnego głosu – mówi poseł PIS Janusz Kowalski w rozmowie z DoRzeczy.pl.

DoRzeczy: Był pan na CPAC-u i obserwował wszystko z bliska. Jak wrażenia?. Jak ocenia pan samą konferencję oraz słowa sekretarz ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji Donalda Trumpa Kristi Noem, która stwierdziła, że Karol Nawrocki „musi być kolejnym prezydentem”?

Janusz Kowalski: Przede wszystkim jestem ogromnym entuzjastą konferencji CPAC – największego wydarzenia środowisk konserwatywnych w Stanach Zjednoczonych, które odbywa się nieprzerwanie od lat 70., a więc od ponad 50 lat. W 2023 roku byłem jedynym polskim politykiem obecnym na CPAC w Waszyngtonie – wtedy jeszcze jako wiceminister rolnictwa. W 2024 również wziąłem udział w CPAC w Waszyngtonie, jak i w Budapeszcie, gdzie miałem zaszczyt być prelegentem. I jestem dumny, że w tym roku, dzięki Telewizji Republika, konferencja CPAC Poland zawitała także do Polski.

Dlaczego to wydarzenie jest tak ważne?

CPAC to nie tylko przestrzeń do rozmów o ideach. To globalna platforma, która gromadzi konserwatystów z całego świata: z USA, Japonii, Kolumbii, Meksyku i całej Europy. To tutaj rodzą się koncepcje, które później kształtują konserwatywną politykę międzynarodową. Tu powstają też prawdziwe, pozytywne sojusze między państwami. CPAC to klasyczny przykład skutecznego wykorzystania „soft power” – miękkiej siły konserwatystów. Wizyta Kristi Noem, sekretarz ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji Donalda Trumpa, która odpowiadała za zdecydowaną politykę deportacyjną i ograniczenie nielegalnej imigracji o ponad 90%, jest jasnym sygnałem: Stany Zjednoczone dostrzegają w polskiej prawicy, a w szczególności w Karolu Nawrockim, realnego partnera do współpracy. Jej słowa wsparcia dla Karola Nawrockiego to nie tylko polityczna deklaracja – to również sygnał skierowany do Polonii w USA i całego świata, że konserwatywny sposób myślenia, oparty na bezpieczeństwie granic i silnym państwie, może nas łączyć ponad podziałami geograficznymi.

Jak ocenia pan obecne ataki na Karola Nawrockiego?

Skala ataków, oszczerstw i manipulacji, jaka sączy się z zagranicznych mediów – często finansowanych przez fundacje George’a Sorosa albo wspieranych przez niemiecki kapitał – jednoznacznie pokazuje, jaka jest prawdziwa stawka tych wyborów.

Jaka więc jest ta stawka?

Stawką jest przyszłość Polski – jej suwerenność i siła. Niemiecka polityka i lewicowa międzynarodówka chciałyby widzieć Polskę jako państwo słabe, zależne, bez własnego głosu. W tej wizji idealnym prezydentem byłby Rafał Trzaskowski – człowiek, który bez wahania wykona każde polecenie płynące z Brukseli czy Berlina. Przypomnę: Trzaskowski był jednym ze współautorów haniebnej rezolucji Parlamentu Europejskiego wymierzonej w Polskę. Jeśli polityk własnego kraju współtworzy dokumenty godzące w jego interesy, by potem przekazać je obcym instytucjom – to w moim odczuciu jest to zdrada. Prezydent Trzaskowski byłby uległy wobec eurokratów i zagranicznych interesów. Dlatego właśnie Karol Nawrocki jest dziś obiektem tak brutalnych ataków. Widzimy instrumentalne wykorzystywanie służb specjalnych, jak ABW, a także zapowiedzi medialnych nagonki, które – o ironio – wypowiada premier rządu. To dowód na determinację władzy, która zdaje sobie sprawę, że przegrana Rafała Trzaskowskiego oznacza koniec projektu Donalda Tuska.

Czy uważa pan, że to może oznaczać początek końca obecnej koalicji rządzącej?

Tak. To będzie początek końca tej fatalnej dla Polski koalicji. Patrząc psychologicznie, nie pamiętam, by Donald Tusk był kiedykolwiek tak rozedrgany i przerażony, jak w ostatnim wywiadzie u Bogdana Rymanowskiego. Premier rządu powołujący się na słowa patocelebryty, osoby kompletnie niewiarygodnej – to już samo w sobie mówi wiele. Tusk wyglądał na wytrąconego z równowagi, niemal zdesperowanego. Widać, że wizja klęski Trzaskowskiego to dla niego realna groźba. A porażka Trzaskowskiego to początek rozpadu jego rządu. Taki Tusk to rzadki widok i symboliczny.

Co to oznacza dla obywateli?

To oznacza pełną mobilizację. Każdy głos się liczy. Już teraz widzimy niepokojące sygnały z konsulatów. Obawiam się powtórki z chaosu z 2023 roku, gdzie bez realnej kontroli PKW można było głosować „na zaświadczenie” w różnych komisjach. Rząd Tuska zrobi wszystko, by nie dopuścić do przegranej. Jego celem jest utrzymanie władzy i wprowadzenie na urząd prezydenta człowieka, który „domknie system”. Spójrzmy na Rumunię. Rafał Trzaskowski zaprosił nowego prezydenta tego kraju – polityka otwarcie wspieranego przez George’a Sorosa. I ten prezydent dziś wprowadza pakt migracyjny, otwiera granice dla dziesiątek tysięcy migrantów, forsuje ustawę o cenzurze internetu, zamyka konserwatywne media i eliminuje wolność słowa. Mówię to jasno: dokładnie taki sam plan mają Trzaskowski i Tusk dla Polski.

Źródło: DoRzeczy.pl

Janusz Kowalski, Poseł na Sejm RP 👍

Bądźmy w kontakcie:
▶ YouTube,
▶ Facebook
▶ Tik Tok
▶ Twitter
▶ Threads
▶ Instagram
▶ Linkedin
👉 NAPISZ DO MNIE: kontakt@januszkowalski.pl

Udostępnij na social media

Porozmawiajmy

Janusz Kowalski informuje, że świadcząc usługi korzysta z technologii przechowującej i uzyskującej dostęp do informacji w urządzeniu końcowym użytkownika, w szczególności z wykorzystaniem plików cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie.
zamknij