Aktualności

Polityka energetyczna rządu Donalda Tuska 2007-2011

Janusz Kowalski Polityka Energetyczna Donalda Tuska Cover

Przedstawiam nigdy niepublikowany, oryginalny tekst o polityce energetycznej rządu Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka mojego autorstwa z 10 sierpnia 2011 r. Poniższy tekst miał być fragmentem książki o Donaldzie Tusku, której przygotowywanie koordynował Sławomir Cenckiewicz. Niestety książka nie została ukończona.

Pobierz na dysk.

Polityka energetyczna rządu Donalda Tuska w latach 2007-2011

Długa lista zaniechań rządu Donalda Tuska w obszarze zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Rzeczpospolitej potwierdza tezę o negatywnych gospodarczych i politycznych skutkach polityki energetycznej gabinetu PO-PSL dla państwa. Można by się zastanawiać czy właściwe jest tutaj mówienie o polityce energetycznej czy raczej jej braku.

Na ocenę rządu Donalda Tuska wpłynie przede wszystkim niepowodzenie w obszarze dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego i ropy naftowej. Projekty dywersyfikacyjne odziedziczone po gabinecie Premiera Jarosława Kaczyńskiego są prowadzone nieumiejętnie, niechętnie lub w ogóle zarzucone.

Ponad dwuletnie opóźnienie w realizacji budowy terminalu do odbioru gazu skroplonego[1] w Świnoujściu oraz zatrzymanie realizacji budowy gazociągu Baltic Pipe[2] oznacza, że Polska po 4 latach rządów Premiera Donalda Tuska wciąż nie ma technicznych możliwości sprowadzenia większej ilości gazu z kierunku innego niż wschodni. Zawarcie 29 października 2010 r. przez Radę Ministrów niekorzystnej umowy gazowej z rządem Federacji Rosyjskiej[3] jest natomiast dowodem na zwiększenie uzależnienia polskiej gospodarki od rosyjskiego gazu i utrwalenia istniejącego monopolu Gazpromu. Rząd Tuska doprowadził także do faktycznej utraty kontroli przez stronę polską nad strategiczną spółką energetyczną EuRoPol Gaz S.A.[4], której własnością jest polski odcinek Systemu Gazociągów Tranzytowych Jamał–Europa[5].

Koalicja PO-PSL jednogłośnie sprzeciwiła się również stworzeniu przejrzystych ram dla określania wysokości wynagrodzenia należnego Skarbowi Państwa z tytułu opłat za użytkowanie górnicze w związku z odkryciem w Polsce złóż gazu łupkowego[6]. Obietnicą, którą Platforma Obywatelska dotrzymała było wydanie 15 proc. akcji pracowniczych spółki PGNiG S.A[7]. jako realizacja porozumienia zawartego przez PO na kilka dni przed październikowymi wyborami 2007 r. ze związkami zawodowymi spółki.

W sektorze naftowym rząd Donalda Tuska wstrzymał realizację projektu budowy korytarza do transportu ropy naftowej z regionu Morza Kaspijskiego zwanego projektem Odessa-Brody-Płock-Gdańsk[8]. Przez 4 lata nawet nie rozpoczęto koniecznych inwestycji w logistykę paliwową takich jak budowa strategicznych dla bezpieczeństwa państwa magazynów na ropę naftową w okolicach Gdyni, bazy logistycznej przy terminalu naftowym w Gdańsku, rurociągu paliwowego łączącego Gdańsk z Płockiem. Polska gospodarka wciąż nie jest przygotowana na możliwe odcięcie dostaw ropy naftowej z kierunku wschodniego. W przypadku drugiego największego koncernu naftowego Grupy Lotos S.A.[9] konsekwentnie realizowana jest koncepcja tzw. budżetowej prywatyzacji, czyli sprzedaży akcji spółki na Giełdzie Papierów Wartościowych lub inwestorowi, w celu pozyskania dochodów dla budżetu państwa i łatania dziury budżetowej.

Jedną z prawdopodobnych konsekwencji prywatyzacji Grupy Lotos, którą rozpoczął rząd Donalda Tuska, jest możliwa próba wrogiego przejęcia największego przedsiębiorstwa polskiej gospodarki – płockiego koncernu PKN Orlen S.A.[10]

W przypadku płockiej spółki hipotekę rządu Donalda Tuska obciąża eskalacja konfliktu z partnerem litewskim w kontekście rafinerii w Możejkach. Jednym z największych porażek Donalda Tuska, której skutki wszyscy Polacy odczują w wyższych opłatach za energię elektryczną (już od 1 stycznia 2013 r.) jest akceptacja unijnego pakietu klimatycznego, podpisana przez rząd w 2008 r. Niezrozumiałym krokiem jest także redefinicja projektu budowy mostu energetycznego z Litwą na rzecz faktycznego połączenia Polski z rosyjską elektrownią w Kaliningradzie. Rząd Donalda Tuska przyjął program rozwoju sektora jądrowego w Polsce i rozpoczął realizację projektu budowy pierwszej elektrowni atomowej do 2020 r. Niestety do dnia dzisiejszego nie została uchwalona ustawa o tzw. inwestycjach liniowych, które umożliwiłaby sprawniejszą odbudowę przestarzałych linii elektroenergetycznych.

Mit: korzystna umowa gazowa z Rosją

Na przykładzie działań, a właściwie ich braku, w sektorze gazu ziemnego widać jak w soczewce szkody, jakie wyrządziła koalicja PO-PSL w prowadzonej od 2005 r. polityce uniezależnienia polskiej gospodarki od importu nośników energii z Rosji. 23 listopada 2007 r. Prezes Rady Ministrów Donald Tusk przedstawił program swojego rządu wnioskując o udzielenie mu przez Sejm RP wotum zaufania. Wówczas Premier złożył ważną deklarację mówiąc „Z uwagą potraktujemy wysiłki poprzedniego rządu w sprawie dywersyfikacji dostaw nośników energii. Wysoko oceniamy niektóre z działań poprzedniego rządu w tej dziedzinie, ale zastrzegamy sobie także prawo do korekty niektórych planów wszędzie tam, gdzie będziemy widzieli taką konieczność. Dotyczy to zarówno projektu dostaw ropy naftowej jak i gazu ziemnego[11].” Rzeczywiście, gabinet Tuska odziedziczył po rządach PiS konkretne projekty z zakresu dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego i ropy naftowej do Polski, za których koordynację na poziomie administracji rządowej odpowiadał Pełnomocnik Rządu Do Spraw Dywersyfikacji Dostaw Nośników Energii do Rzeczypospolitej Polskiej[12]. Strategia wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego państwa, w tym uniezależnienia Polski od dostaw węglowodorów z jedynego możliwego kierunku wschodniego, była konsekwentnie realizowana od pierwszych dni rządów PiS. Cel ten miał być osiągnięty w ciągu kilku lat[13], a scenariusze działań dla administracji rządowej oraz energetycznych lub infrastrukturalnych spółek Skarbu Państwa zostały określone w rządowych dokumentach:

  • „Polityce Rządu RP dla przemysłu naftowego” z 6 lutego 2007 r.[14],
  • „Polityce dla przemysłu gazu ziemnego” z 20 marca 2007 r.[15]

Niestety 8 lipca 2010 r. rząd Donalda Tuska uznał na wniosek Ministra Gospodarki Waldemara Pawlaka „Politykę dla przemysłu gazu ziemnego” za dokument nieobowiązujący[16]. Oficjalnie powodem tej decyzji było przyjęcie 10 listopada 2009 r. przez Radę Ministrów „Polityki energetycznej Polski do 2030 r.[17]”. Faktycznie treść „Polityki dla przemysłu gazu ziemnego” stała w jawnej sprzeczności z działaniami rządu Donalda Tuska, który wstrzymał lub opóźnił polskie projekty dywersyfikacyjne po to m.in., aby zwiększyć importu gazu ziemnego z Rosji[18].

Rząd Tuska przejął po gabinecie Premiera Jarosława Kaczyńskiego dwa duże projekty przełamujące monopol w dostarczaniu gazu ziemnego do Polski.

Tajemnicą poliszynela jest fakt przekazania przez Pełnomocnika nowemu Prezesowi Rady Ministrów oraz nowemu Ministrowi Gospodarki w odpowiednim trybie tzw. „Testamentu Naimskiego”, czyli precyzyjnego planu działań dokończenia w latach 2008-2011 projektów dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego i ropy naftowej do Polski. Piotr Naimski również osobiście przekonywał Premiera Donalda Tuska w 2008 r. do kontynuacji polityki uniezależnienia się od rosyjskiego gazu ziemnego, w szczególności kontynuacji budowy gazoportu w Świnoujściu[19]. Pierwszym z projektów dywersyfikacyjnych w sektorze gazu ziemnego była budowa terminala do odbioru gazu skroplonego w Świnoujściu[20], którego początkowa moc regazyfikacyjna wyniesie 5,0 mld m sześc. gazu rocznie z możliwością rozbudowy do 7,5 mld m3. W 2006 r. zakończenie budowy terminalu i jego uruchomienie planowano na rok 2011[21]. Wtedy to miał przestać obowiązywać średnioterminowy kontrakt na dostawy 2,3 mld m sześc. gazu od szwajcarskiego pośrednika Gazpromu – spółki RosUkrEnergo[22]. Warunkiem koniecznym zmniejszenia uzależnienia polskiej gospodarki, poprzez zastąpienie części dostaw rosyjskiego surowca gazem skroplonym było terminowe oddanie do użytku gazoportu w Świnoujściu. Niestety z chwilą objęcia sterów rządu przez Donalda Tuska przygotowania do budowy gazoportu stanęły, ruszyła natomiast kadrowa wymiana zarządów i rad nadzorczych spółek energetycznych, w tym PGNiG, które wówczas odpowiedzialne było za realizację gazoportu. 12 marca 2008 r. został powołany nowy Zarząd spółki z Prezesem Michałem Szubskim na czele[23]. Dopiero 18 sierpnia 2008 r. rząd Donalda Tuska zdecydował o kontynuowaniu projektu budowy terminalu LNG podejmując uchwałę w sprawie działań mających na celu dywersyfikację dostaw gazu ziemnego do Polski. Rząd uznał budowę gazoportu za zgodną ze strategicznym interesem Polski, a zwłaszcza postulatem dywersyfikacji źródeł i dróg dostaw gazu ziemnego oraz zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego i gospodarczego państwa. Rada Ministrów zobowiązała Ministra Skarbu Państwa do kontroli nad terminalem oraz przekazanie 100 proc. udziałów w spółce Polskie LNG sp. z o.o. realizującej inwestycje do Operatora Gazociągów Przesyłowych Gaz-System S.A.[24]. Gaz-System jest własnością Skarbu Państwa i spółka nie jest przeznaczona do prywatyzacji[25]. To była dobra decyzja, ponieważ Zarząd PGNiG Michała Szubskiego przez pół roku pracy nie realizował tego projektu[26].

Dotrzymanie daty planowanego uruchomienia terminalu pod koniec 2011 r. stało się niemożliwe z uwagi na roczne opóźnienie w podejmowaniu decyzji przez Premiera Tuska o kontynuowaniu realizacji tego projektu.

28 listopada 2008 r. została zawarta umowa sprzedaży przez PGNiG spółki Polskie LNG sp. z o.o. na rzecz Gaz-System[27]. Ta spółka Skarbu Państwa od tej chwila stała się odpowiedzialna za budowę gazoportu w Świnoujściu, a rolą PGNiG było zawarcie kontraktu na dostawy gazu skroplonego do Polski. 29 czerwca 2009 r. PGNiG podpisał z Qatargas Operating Company 20-letnią umowę na dostawy rocznie blisko 1,5 mld m sześc. gazu (1 mln ton gazu skroplonego rocznie). Dostawy będą realizowane od 2014 r. przy użyciu statków typu Q-flex umożliwiających jednorazowo transport około 216 tys. m sześc. gazu skroplonego[28]. Podpisanie kontraktu należy ocenić jednoznacznie pozytywnie, choć zaskakuje niewielka ilość zakontraktowanego surowca, co z pewnością musiało przełożyć się na jego wyższą cenę[29]. Dlatego model odbioru gazu od 2014 r. z Kataru od samego początku powinien uwzględniać również letnie dostawy 1,0-1,5 mld metr. sześc. gazu rocznie, kiedy gaz skroplony jest najtańszy. „(…) Ceny gazu skroplonego w dostawach krótkoterminowych typu „spot” w kontraktach na październik br. [2009 r. – od autora] oscylują wokół 180 USD (Japan/Korean Marker), 145 USD (NYMEX Henry Hub/USA) i 186 USD (National Balancing Point/UK) za 1000 m sześc. Za takie kwoty PGNiG mógłby tego lata [2009 r. – od autora] zapełnić swoje magazyny gazu, gdyby na polskim wybrzeżu był wybudowany terminal LNG. (…) Słuszna jest, więc strategia PGNiG, który dostawami „spot” – zapewne w okresie letnim, kiedy surowiec jest tańszy – zamierza niwelować koszty kontraktu długoterminowego.[30]

„Gabinet Tuska wyznaczył nowy termin oddania gazoportu dopiero na czerwiec 2014 r.[31] Zmieniła się jednak całkowicie funkcja terminala LNG. Zgodnie z planem z 2006 r. terminal miał umożliwić realną dywersyfikację dostaw gazu ziemnego do Polski na docelowym poziomie 7,5 mld m sześc. rocznie. Koalicja PO-PSL postanowiła, że gazoport ma być jedynie „zwornikiem bezpieczeństwa”, którym Polska ewentualnie może importować niewielkie ilości gazu. Na polskim rynku ma być przede wszystkim gaz rosyjski oraz niewielkie ilości gazu z Kataru.

Rząd zrezygnował z poszukiwania dostawców na odbiór kolejnych 3-6 mld m sześc. gazu LNG”[32]. Rząd PO-PSL przedefiniował znaczenie budowanego gazoportu, jako infrastruktury gwarantującej bezpieczeństwo energetyczne Polski na wypadek przerw w dostawach gazu z Rosji[33]. Dobrze się jednak stało, że budowa gazoportu nie została przez rząd Tuska zaniechana. Jednakże 2-letnie opóźnienie w jego uruchomieniu oraz zdefiniowanie jego roli, jako „zwornika bezpieczeństwa”, a nie projektu uniezależniającego Polskę z kierunku wschodniego, umożliwiło zwiększenie importu gazu ziemnego z Rosji już w 2010 r.[34] Uzasadnieniem konieczności zawarcia umowy gazowej była m.in. niemożliwość sprowadzenia surowca z innego kierunku, choć w tym roku miała zostać zakończona realizacja interkonektora Baltic Pipe, który miał umożliwić import surowca z kierunku północnego, a docelowo z własnych złóż PGNiG kupionych przez spółkę w 2007 r. na Norweskim Szelfie Kontynentalnym[35]. PGNiG już w 2007 r. oceniał, że sam etap budowy gazociągu Baltic Pipe zajmie tylko 1 rok[36]. Biorąc pod uwagę okres przygotowawczy do inwestycji zakończenie budowy planowano najpóźniej w IV kwartale 2010 r[37].

Donald Tusk jeszcze przed zwycięstwem w październikowych wyborach parlamentarnych w 2007 roku jako lider opozycji krytycznie wypowiedział się o projekcie Baltic Pipe mówiąc: „Jednym z elementów faktycznego bezpieczeństwa kraju, czego ekipa Jarosława Kaczyńskiego nie rozumie, jest zdolność pozyskiwania taniej energii. Dlatego będziemy sceptyczni, co do tych pomysłów, które wprawdzie będą dywersyfikować źródła [jej dostaw – od autora.], ale zarazem mogą prowadzić do radykalnego wzrostu cen energii.

Przykładem są plany importu gazu z Norwegii. Znacznie istotniejsze jest przekonywanie Unii Europejskiej, aby zafundowała sobie solidarny system pozyskiwania i przesyłu energii[38]“. Jak się później okazało, najdroższym gazem na kontynencie europejskim stał się gaz kupowany od Gazpromu. Jednym z pierwszych komunikatów nowo powołanego Zarządu PGNiG była zapowiedź renegocjacji umowy z duńską spółką Energinet[39] w celu partycypacji strony duńskiej w wybudowaniu interkonektora z Polski do Danii[40]. W „białych rękawiczkach” z dnia na dzień zawieszono prace nad projektem. Postawiony przez PGNiG warunek partnerowi duńskiemu był niemożliwy do spełnienia, skoro budowa tego połączenia leżała przede wszystkim w interesie Polski, która chciała tym gazociągiem importować surowiec z Norwegii. Przez 4 lata rząd Donalda Tuska nie rozpoczął nawet budowy gazociągu za pośrednictwem, którego Polska mogłaby importować gaz z kierunku północnego. Niechęć Donalda Tuska do „planu importu gazu z Norwegii” i co za tym idzie wstrzymanie w 2008 r. rozpoczynającej się fazy inwestycyjnej projektu[41] okazało się 2 lata później dla polskiej gospodarki bardzo kosztownym zaniechaniem w obliczu gazowego kryzysu lat 2009-2010.

Umowa gazowa z Rosją

W styczniu 2009 r. na skutek rosyjsko-ukraińskiego konfliktu gazowego spółka RosUkrEnergo przestała dostarczać do Polski gaz zakontraktowany przez PGNiG. W tym czasie oprócz kontraktu z RosUkrEnergo spółka PGNiG miała zawarte jeszcze trzy umowy na sprzedaż gazu ziemnego. Pierwszą z nich był tzw. kontrakt jamalski, czyli długoterminowa umowa z Gazpromem z 25 września 1996 r. na dostawy gazu ziemnego do 2022 r., na mocy, której spółka w 2009 r. musiała odebrać minimum 6,75 mld m sześc. gazu.[42] Pozostałe dwie umowy były podpisane z niemiecką spółką VNG-Verbundnetz Gaz na łączny roczny wolumen importowy 0,9 mld m. sześc. gazu[43]. Zużycie gazu ziemnego w 2009 r. w Polsce wyniosło 13,28 mld m sześc., z czego 4,1 mld m sześc. pokryło wydobycie krajowe[44]. Import z kierunku wschodniego w 2009 r. stanowił prawie 91 proc., a import z kierunku zachodniego tylko 9 proc[45]. Najbardziej oczywistym rozwiązaniem styczniowego kryzysu gazowego było podpisanie przez PGNiG pomostowego kontraktu na dostawy brakującego wolumenu gazu do czasu uruchomienia w 2014 r. gazoportu w Świnoujściu[46]. Tak się jednak nie stało, choć pozycja wyjściowa w negocjacjach z Rosją była dla Polski nadzwyczaj sprzyjająca. Cena rosyjskiego gazu w kontraktach z państwami Unii Europejskiej spadła o ponad 46 proc. w ciągu roku w porównaniu do 2009 r. W IV kwartale 2008 r. cena za 1000 m sześc. wynosiła 466 USD, a w III kwartale 2009 r. już tylko 250 USD. Eksport gazu ziemnego z Rosji do UE spadł aż o 11,4 proc. Dodatkowo poziom zadłużenia Gazpromu osiągnął 58 mld USD, co było najgorszym wynikiem w jego historii.[47] Sytuacja negocjacyjna PGNiG, któremu RosUkrEnergo (spółka kontrolowana przez Gazprom) przestała dostarczać gaz, była dużo korzystniejsza niż w 2006 r.[48]. Polskim negocjacjom sprzyjał światowy kryzys na rynkach finansowych i idąca za nim spadająca produkcja przemysłowa, której skutkiem było mniejsze zapotrzebowanie na gaz ziemny.

Rysunek 1. Spadek cen gazu ziemnego w roku 2009.

1
Źródło: Piotr Naimski, Analiza wyniku polsko-rosyjskich negocjacji gazowych wraz z komentarzem, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, 26 marca 2010, Warszawa.

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska na posiedzeniu Komisji Gospodarki już po podpisaniu umowy gazowej w 2010 r. tłumaczyła ten fakt następująco: „Podpisaliśmy kontrakt na rok 2009, a nie na lata 2009-2014, bo nie było skłonności partnera [Gazprom – od autora] do podpisania umowy do roku 2014. Oczywiście, że z punktu widzenia świata idealnego, najlepiej, żeby to był kontrakt 2009-2014, tylko jeszcze trzeba mieć „po drugiej stronie” kogoś, kto by ten kontrakt podpisał”[49]. To stwierdzenie było bodaj jedynym formalnym przyznaniem się urzędnika administracji rządu PO-PSL do szantażu energetycznego ze strony Rosji w trakcie negocjacji gazowych lat 2009-2010. Niestety tego faktu Premier Donald Tusk nie wykorzystał politycznie, apelując choćby do Komisji Europejskiej lub bezpośrednio do innych państw członkowskich w UE, o pomoc Polsce w ramach szeroko promowanej w tamtym czasie tzw. solidarności energetycznej. Polska opinia publiczna nigdy oficjalnie nie została poinformowana o rosyjskim szantażu, co niewątpliwie stałoby w sprzeczności z zapewnieniami Premiera Donalda Tuska o normalizacji stosunków politycznych i gospodarczych z Rosją. 

Niestety rząd Donalda Tuska wybrał najgorszy z możliwych wariantów na rozwiązanie kryzysu gazowego. Negocjacje na szczeblu rządowym pomiędzy Polską i Rosją nie dotyczyły uzupełnienia luki kontraktowej (powstałej w wyniku rosyjsko-ukraińskiego konfliktu i wstrzymania dostaw przez RosUkrEnergo[50]), ale całości polsko-rosyjskich relacji w sektorze gazowym[51].

Nie jest znany przypadek, aby np. rząd Francji, Niemiec, Włoch podejmował międzyrządowe negocjacje z rządem innego państwa, w tym Federacji Rosyjskiej, na temat warunków importu gazu ziemnego. W Unii Europejskiej jest to domena spółek prawa handlowego, a nie urzędników czy polityków. Przez blisko 2 lata rząd PO-PSL prowadził negocjacje na szczeblu rządowym z Federacją Rosyjską, które ostatecznie zakończyły się w październiku 2010 r. podpisaniem umowy gazowej[52] powszechnie krytykowanej przez ekspertów i media. Zasadnicza konstrukcja porozumienia została jednak wynegocjowana już na początku 2010 r.

W ostatniej chwili przed podpisaniem umowy gazowej rząd Donalda Tuska wycofał się z własnego pomysłu przedłużenia obowiązywania kontraktu jamalskiego o 15 lat do 2037 r.[53] Wycofanie pomysłu było efektem skutecznej krytyki ze strony PiS, na wniosek, którego została we wrześniu 2010 r. zwołana w tej sprawie debata w Sejmie.[54] Kluczową rolę w krytycznym recenzowaniu działań Premiera Donalda Tuska, zwiększających uzależnienie polskiej gospodarki od rosyjskiego gazu, niewątpliwie odegrał Prezydent RP śp. Lech Kaczyński[55] i jego urzędnicy[56].

26 marca 2010 r., na kilkanaście dni przed katastrofą rządowego Tu-154, w Belwederze został publicznie zaprezentowany prezydencki raport opracowany przez ówczesnego doradcę Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Piotra Naimskiego pt. „Analiza wyniku polsko-rosyjskich negocjacji gazowych wraz z komentarzem”. „(…) W Belwederze odbyło się seminarium poświęcone polsko-rosyjskiej umowie gazowej, zorganizowane przez szefa Kancelarii Prezydenta Władysława Stasiaka. Po wystąpieniu Piotra Naimskiego i serii pytań do jego prezentacji strona rządowa opuściła seminarium (…). W swojej prezentacji Piotr Naimski wypunktował postanowienia porozumienia gazowego Polski z Rosją podsumowując „Polska-Rosja: 0:7″.”[57] 

Po pierwsze w wyniku umowy gazowej została zwiększona ilość odbieranego gazu w ramach obowiązującego kontraktu jamalskiego. Od 2012 r. Polska zobowiązała się zwiększyć import gazu o ponad 2 mld m sześc. gazu rocznie tj. do 2022 roku odbierać 10,25 mld m sześc. surowca.

Rząd Donalda Tuska tym samym zakwestionował jeden z podstawowych celów polskiej polityki energetycznej, jakim jest zmniejszanie uzależnienia od dostaw nośników energii z jednego kierunku i od jednego dostawcy.

Ten kierunek polityki rządu Tuska stał w formalnej sprzeczności z wciąż obowiązującym rozporządzeniem rządu Jerzego Buzka z 2000 r. w sprawie minimalnego poziomu dywersyfikacji dostaw gazu z zagranicy[58]. Zgodnie z rozporządzeniem maksymalny udział gazu importowanego z jednego kraju pochodzenia w stosunku do całkowitej wielkości gazu importowanego w danym roku powinien wynosić w latach 2010-2014 maksymalnie 70 proc. Celu tego nie sposób osiągnąć zwiększając import gazu z Rosji.

Decyzja rządu PO-PSL o zwiększeniu importu gazu z Rosji uniemożliwia wykorzystanie w pełnym zakresie uruchamianego od 2014 r. gazoportu w Świnoujściu. Premier Donald Tusk świadomie podjął decyzję o wzmocnieniu monopolu Gazpromu w Polsce.

Tym samym Polska straciła możliwość importu poprzez terminal LNG od 2014 r. kolejnych 2 mld m sześc. gazu skroplonego, a więc zmniejszenia o ten wolumen odbieranego surowca od Gazpromu[59].

Po drugie pomimo sprzyjających warunków negocjacyjnych rząd Donalda Tuska nie zmienił niekorzystnej formuły cenowej w kontrakcie jamalskim[60]. W całej Europie w tym czasie zauważalny był trend odchodzenia od kontraktów gazowych indeksowanych w całości do ropy naftowej do umów o formule bardziej elastycznej[61]. Po podpisaniu umowy gazowej politycy PO wielokrotnie atakowali publicznie PiS za zgodę na zmianę w 2006 r. pod presją Gazpromu formuły cenowej przez co – zdaniem polityków PO – Polska musiała w latach 2006-2009 zapłacić o 1 mld USD więcej za odbierany gaz[62]. Oczywiste jest jednak to, że po zakończeniu negocjacji gazowych rząd Donalda Tuska wziął za nią pełną odpowiedzialność, a więc także za zapisy dotyczące formuły cenowej. Pomimo jej krytyki polscy negocjatorzy nie podjęli nawet próby jej zmiany! Tym samym zwiększając o 2 mld m sześc. ilość importowanego do 2022 r. gazu w ramach kontraktu jamalskiego świadomie podjęli decyzję o przyjęciu dla tego wolumenu tej niekorzystnej formuły. Najbardziej jednak szokujące jest to, że polscy negocjatorzy planowali przedłużyć obowiązywanie kontraktu jamalskiego o 15 lat do 2037 r. i nie zamierzali do tego zmieniać formuły cenowej w ogóle. Tezę tę potwierdza oficjalny komunikat PGNiG wydany 4 listopada 2009 r. w związku z przyjęciem tzw. pakietu uzgodnień zawartym we „Wspólnym oświadczeniu pomiędzy OAO Gazprom i PGNiG S.A. dotyczącym współpracy w sferze gazowej”. W komunikacie tym czytamy: „Porozumienie zakłada przedłużenie okresu obowiązywania istniejącego kontraktu długoterminowego z 2022 roku do roku 2037 oraz ustala poziom dostaw gazu na 10,27 mld m. sześciennych rocznie. Zmianie nie ulegnie ustalona przed laty formuła cenowa. Wypracowane przez PGNiG i Gazprom uzgodnienia wejdą w życie po podpisaniu przez Rzeczpospolitą Polską i Federację Rosyjską odpowiednich dokumentów na szczeblu rządowym”[63]. Brak tu jakiejkolwiek logiki[64].

Po trzecie w Protokole do Protokołu Dodatkowego z 12 lutego 2003 r. określono, że maksymalny roczny zysk netto EuRoPol Gaz będzie wynosił 21 mln złotych. Rząd Donalda Tuska zadecydował de facto o likwidacji zysku spółki, który zgodnie z polskim prawem odprowadza z tego tytułu do budżetu państwa podatek 19 proc. CIT.

Oczywistym jest fakt, że Polska, wykorzystując swoje geograficzne położenie, powinna zarabiać na tranzycie rosyjskiego gazu do Europy. Niestety zdaniem koalicji PO-PSL przesył blisko 30 mld m sześc. gazu do np. Niemiec czy Francji przez terytorium Rzeczpospolitej powinien odbywać się właściwie za darmo.

Rysunek 2. Wyniki finansowe EuRoPol Gazu S.A. w latach 2000-2010.

2
Źródło: Andrzej Kublik, Bilans umowy gazowej, Gazeta Wyborcza, 8 listopada 2010 r.

W polskim interesie było utrzymanie wysokiego zysku spółki po to by maksymalizować wpływy z tytułu należnego do budżetu podatku CIT oraz wypłacanie PGNiG jak najwyższej dywidendy z tego tytułu.

Warto przypomnieć, że zgodnie ze sprawozdaniami finansowymi EuRoPol Gaz zysk netto spółki w 2005 r. wyniósł 160 mln złotych, w 2004 r. 918 mln złotych, w 2003 r. – 580 mln złotych. Tylko w 2004 r. spółka z tytułu podatku CIT zapłaciła do budżetu państwa blisko 200 mln złotych![65]

Gdyby doszło do przedłużenia kontraktu jamalskiego o 15 lat do 2037 r. zysk EuRoPol Gaz w sumie przez 35 lat byłby, więc niższy niż…w 2004 r.[66] Ponadto w Protokole do Protokołu Dodatkowego z 12 lutego 2003 r. zapisano, że „Strony dążą do tego, aby (…) w możliwie krótkim terminie podpisały nowy kontrakt na przesył gazu w latach 2020 – 2045[67] w wysokości około 28 mld m sześc. rocznie”. Strategicznym celem dla Rosji jest, więc zmonopolizowanie gazociągu jamalskiego aż do 2045 r. co w zderzeniu z biurokratycznym ograniczeniem zysków EuRoPol Gaz przez rząd Donalda Tuska[68] oznacza całkowite zrzeczenie się przez Polskę finansowych profitów z przesyłu przez polskie terytorium blisko 30 mld m sześc. gazu rocznie[69].

Po czwarte w podpisanym Protokole do Protokołu Dodatkowego z 12 lutego 2003 r. w art. 4 pkt. 2 czytamy „Strony przyjmują do wiadomości, że EuRoPol Gaz spółka akcyjna i spółka z ograniczoną odpowiedzialnością „Gazprom Eksport” uregulowały kwestie sporne dotyczące opłat za zrealizowane w okresie 2006-2009 usługi przesyłowe gazu ziemnego przez terytorium Polski, zgodnie z porozumieniem zawartym w dniu 27 stycznia 2010 roku przez spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością „Gazprom Eksport”, PGNiG spółka akcyjna, EuRoPol Gaz spółka akcyjna, które skorygowane zostanie zgodnie z niniejszym Protokołem Dodatkowym i Porozumieniem”. W tym okresie Rosjanie kwestionowali wysokość taryfy za przesył blisko 30 mld m sześc. gazu gazociągiem jamalskim przez polskie terytorium[70] i nie płacili spółce EuRoPol Gaz należnej taryfy. Długi Rosjan z tego tytułu szacowano na 180-360 mln USD[71]. Do chwili obecnej nie zostały publiczne wyjaśnione powody, dla których rząd Donalda Tuska zrezygnował z dochodzenia nawet ponad jednego miliarda złotych roszczeń przez spółkę EuRoPol Gaz wobec Gazprom Eksportu oraz tryb prawny, w jakim to zostało uzgodnione. A były możliwości prawne by wyegzekwować od Gazpromu długi za tranzyt gazu przez terytorium Polski w latach 2006-2009. Podstawą do dochodzenia roszczeń finansowych był prawomocny wyrok Międzynarodowego Sądu Arbitrażowego w Moskwie, który przyznał spółce EuRoPol Gaz 25 mln USD odszkodowania za tranzyt gazu w 2006 roku[72]. Wyrok ten otwierał drogę do dochodzenia dalszych roszczeń wobec Gazpromu za tranzyt gazu w latach 2007-2009. „(…) opinia publiczna nie poznała odpowiedzi na pytanie czy lub jak Gazprom uregulował wobec EuRoPol Gaz swój dług w wysokości 180-360 mln USD. Jeszcze kilka miesięcy temu przekonywano, że rezygnację z roszczeń EuRoPol Gaz wobec Gazprom Eksportu należy łączyć z rabatem dla PGNiG za odbiór dodatkowych ilości gazu powyżej wolumenu 8,5 mld metr. sześc. Trudno wyobrazić sobie zgodną z Kodeksem Spółek Handlowych prawną konstrukcją, w której Zarząd EuRoPol Gaz zrzeka się 360 mln USD [wierzytelności w stosunku do Gazprom Eksport – od autora] w zamian za rabat dla innej spółki [PGNiG – od autora][73]”. PGNiG zrezygnował również z dochodzenia roszczeń wobec Gazpromu w wysokości około 60 mln USD, który przejął zobowiązania RosUkrEnergo za niedostarczony Polsce gaz[74]. Na posiedzeniu Komisji Gospodarki 25 listopada 2010 r., miesiąc po zawarciu umowy gazowej, Poseł Maks Kraczkowski z PiS wprost zadał pytanie dot. art. 4 pkt. 2 Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki Joannie Strzelec-Łobodzińskiej: „Czy treść tego porozumienia [wyżej opisane porozumienie spółek z 27 stycznia 2010 r. – od autora] była znana pani minister, była przekazywana do ministerstwa? Jest to dokument powołany w protokole”. W odpowiedzi Wiceminister Gospodarki wprost przyznała, że Waldemar Pawlak, Wicepremier rządu PO-PSL i Minister Gospodarki, który złożył swój podpis pod umową gazową, nie miał możliwości zapoznania się z treścią porozumienia na mocy, którego zostały uregulowane „kwestie sporne dotyczące opłat”, ponieważ „(…) ministerstwo o taką umowę nie występowało”[75].

Po piąte rząd Donalda Tuska wyraził zgodę na faktyczną utratę kontroli przez Polskę nad EuRoPol Gaz. Wypełnił tym samym postulat Premiera Władimira Putina, który 1 września 2009 r. uzależnił zgodę na dostawy dodatkowych ilości gazu ziemnego do Polski od zmian w strukturze właścicielskiej EuRoPol Gaz.[76].

W Protokole do Porozumienia z 25 sierpnia 1993 r. Polska i Rosja potwierdziły, że każda ze spółek tj. PGNiG i Gazprom będą miały po 50 proc. akcji w kapitale akcyjnym EuRoPol Gaz tym samym eliminując polską spółkę Gas-Trading S.A. „Analiza (…) negocjacji na dostawy gazu z Rosji do Polski pokazuje, że Rosji nie chodziło o taką czy inną cenę czy długość kontraktu, ale o zapewnienie sobie kontroli na przesyle „Jamałem”. I bynajmniej nie chodziło o pełną kontrolę. Chodziło o praktyczną kontrolę tak, aby jakikolwiek przesył gazu rurociągiem jamalskim wymagał zgody Rosji”[77].

Od samego zawiązania EuRoPol Gaz miał trzech akcjonariuszy: PGNiG (48 proc. akcji), Gazprom (48 proc. akcji) oraz polską spółkę Gas-Trading S.A.[78] Gdyby doszło do likwidacji Gas-Trading akcjonariusze spółki podzieliliby się akcjami proporcjonalnie. W takiej sytuacji PGNiG miałby około 49,7 proc. akcji EuRoPol Gaz, a Gazprom – 48,6 proc[79]. Gdyby w dalszej kolejności PGNiG i Gazprom wykupiliby pozostałych akcjonariuszy zgodnie z zasadą proporcjonalności, kontrolę nad polskim odcinkiem przejęłoby PGNiG. W umowie gazowej rząd Donalda Tuska wyrażając zgodę na objęcie przez Gazprom 50 proc. akcji w spółce zadziałał wbrew oczywistemu interesowi gospodarczemu i politycznemu Rzeczpospolitej. Każde suwerenne państwo dąży do kontroli nad strategiczną dla swojego bezpieczeństwa infrastrukturą, czyli nad drogami, lotniskami, gazociągami czy ropociągami.

Niestety Premier Donald Tusk zadecydował arbitralnie o rezygnacji z przewagi kapitałowej polskiej spółki PGNiG w EuRoPol Gaz, tym samym spełniając żądanie Władimira Putina wzmocnienia pozycji Gazpromu w spółce, do której należy gazociąg, którym do innych państw w UE przesyłane jest rocznie blisko 30 mld m. sześc. gazu.

Oprócz osłabienia pozycji kapitałowej PGNiG, rząd Donalda Tuska zadecydował również o oddaniu faktycznej kontroli operacyjnej nad EuRoPol Gaz Gazpromowi, spółce kontrolowanej przez rząd Federacji Rosyjskiej. W Protokole do Porozumienia z 25 sierpnia 1993 r. zapisano, że w statucie EuRoPol Gaz mają zostać dokonane zmiany skutkujące wprowadzeniem „zasady parytetowego zarządzania[80]” oraz „zasady jednogłośnego podejmowania uchwał przez Zarząd we wszystkich sprawach (sic!)[81]”. Tym samym bez zgody Kremla żadna decyzja w spółce nie zostanie już podjęta. Zasada parytetowego zarządzania oznacza, bowiem zrzeczenie się przez rząd Tuska z korzystnego dla PGNiG modelu zarządzania spółką, w którym to Zarząd był reprezentowany przez dwóch członków Zarządu łącznie. W tym modelu EuRoPol Gaz reprezentowało na zewnątrz dwóch polskich członków w tym wskazany przez PGNiG Prezes Zarządu. Dzięki temu do Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki wpływały ze strony EuRoPol Gaz wnioski taryfowe zgodne z interesem PGNiG, a nie Gazpromu. Rząd PO-PSL zanegował tę oczywistą przewagę poprzez wprowadzenie, jako zasady tzw. reprezentacji krzyżowej, czyli zasady, w której na zewnątrz spółkę reprezentuje dwóch członków Zarządu, w tym jeden wskazany przez Gazprom. Ponadto gabinet Donalda Tuska zadecydował o rezygnacji strony polskiej z przewagi głosu w Zarządzie spółki[82]. „Innymi słowy od 6 grudnia 2010 r. [dzień wprowadzenia opisywanych zmian w statucie EuRoPol Gaz – od autora] Rosjanie przejęli faktyczną kontrolę na EuRoPol Gaz, ponieważ nawet decyzja o wbiciu przysłowiowej łopaty nie zostanie w spółce podjęta bez ich zgody, nie mówić już o wnioskach taryfowych, które w latach 2006-2009 były przedmiotem największego sporu skutkującego brakiem zapłaty przez Gazprom Eksport na rzecz EuRoPol Gaz blisko 360 mln USD plus odsetki za przesył gazu do odbiorców w Unii Europejskiej.

Podpisana przez Waldemara Pawlaka umowa gazowa powinna być traktowana jako wniosek o postawienie Premiera Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu za działania na szkodę interesów Rzeczpospolitej[83]”.

Gra Tuska łupkami

W Polsce regulacje dotyczące wysokości opłat dla Skarbu Państwa z tytułu wydobywania gazu ziemnego przez działające na rynku podmioty, pozostawiają bardzo dużą swobodę dla rządu w kształtowaniu wysokości opłat. Opierają się one, bowiem o zasady określone w drodze wewnętrznych regulacji Ministra Środowiska opracowanych przez Departament Geologii i Koncesji Geologicznych w 2006 roku.[84] Nie mają, więc one ani rangi rozporządzenia, ani tym bardziej ustawy. Mogą, zatem zostać zmienione każdorazowo i bez jasnych kryteriów przez urzędników Ministerstwa Środowiska. Taka sytuacja, oprócz dużej niepewności i arbitralności w ustalaniu reguł, powoduje również, że wysokość opłat z tytułu użytkowania górniczego (a więc wydobywania gazu ziemnego ze złóż w kraju, które są własnością Skarbu Państwa), są nieproporcjonalnie niskie, na czym każdorazowo traci budżet państwa. Według wewnętrznych regulacji Ministra Środowiska opłaty za wydobycie gazu ziemnego w Polsce wynoszą 1 proc. wartości użytkowej złoża i mają charakter jednorazowy przy podpisywaniu umowy[85].

W sytuacji, kiedy okazało się, że Polska może posiadać jedne z największych złóż gazu ziemnego w złożach niekonwencjonalnych (gazu łupkowego), bardzo pilną potrzebą było uporządkowanie reguł i adekwatnej wysokości opłat dla budżetu z tytułu wydobycia gazu łupkowego. Na posiedzeniu Sejmu RP 28 kwietnia 2011 r. klub parlamentarny PiS zgłosił poprawkę do rządowego projektu ustawy prawo górnicze i geologiczne, której przedmiotem było określenie ustawowych zasad wynagrodzenia należnego budżetowi państwa z tytułu opłat za użytkowanie górnicze. Zdaniem PiS stan prawny, w którym wynagrodzenie ustalane jest według niejasnych zasad na zasadzie dowolności przez urzędników Ministerstwa Środowiska „może doprowadzić do zaniżania dochodów budżetu państwa lub do zarzutu nierównego traktowania podmiotów ubiegających się o ustanowienie użytkowania górniczego (a więc nawet do naruszenia konstytucyjnej zasady równości)[86]”. Za przyjęciem poprawki głosował klub PiS, SLD i PJN, wszyscy obecni na posiedzeniu posłowie koalicji PO i PSL w tym osobiście Premier Donald Tusk była przeciw[87]. Na posiedzeniu Senatu Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski ponownie próbował wprowadzić jasne zasady ustalania wysokości wynagrodzenia za użytkowanie górnicze.

Według uzasadnienia proponowanych przez klub PiS zmian gdyby proponowany stan prawny obowiązywał dzisiaj, kiedy wydobycie gazu ziemnego w Polsce sięga ok. 4,5 mld m sześc. rocznie, coroczne wpływy do budżetu wynosiłoby ok. 1,62 mld złotych rocznie.[88]  Klub Parlamentarny PiS zaproponował, aby do treści obowiązującego art. 13 Ustawy prawo geologiczne i górnicze w brzmieniu: „W umowie, o której mowa w ust. 1 [umowa o ustanowieniu użytkowania górniczego – od autora], określa się wysokość i sposób zapłaty wynagrodzenia z tytułu ustanowienia użytkowania górniczego. Wynagrodzenie to może być płatne jednorazowo lub w ratach.” dodać zastrzeżenie o treści: „W przypadku ustanowienia użytkowania górniczego na złoża gazu ziemnego, wynagrodzenie (…), nie może być niższe niż 40 proc. wartości sprzedaży wydobytego gazu ziemnego. Biorąc pod uwagę rozwiązania prawne w innych państwach np. w Wielkiej Brytanii, Norwegii czy Danii, zaproponowane rozwiązanie ustalenia opłaty z tytułu użytkowania górniczego na 40 proc. wartości sprzedaży wydobytego surowca należy do najbardziej liberalnych rozwiązań[89]. Oczywiście nie biorąc pod uwagę dzisiejszego stanu prawnego, w którym de facto budżet państwa nie czerpie żadnych zysków z faktu wydobywania gazu ziemnego w Polsce. Poprawka została odrzucona – co więcej – nie zaproponowano innego sposobu ustalania opłat za wydobycie gazu ziemnego. Rząd Premiera Donalda Tuska zadecydował, więc, że za kilka miesięcy Ministerstwo Środowiska będzie udzielać pierwszych koncesji wydobywczych na eksploatację złóż gazu łupkowego na starych, nietransparentnych zasadach z założeniem, że Skarb Państwa nie będzie czerpał realnych dochodów z tytułu spodziewanego „boomu łupkowego” w Polsce.

Akcje PGNiG za głosy na PO

Jedną z nielicznych obietnic wyborczych, które PO dotrzymała była realizacja kuriozalnego porozumienia polityków ze związkowcami. 13 października 2007 r., a więc na 8 dni przed wyborami parlamentarnymi, Platforma Obywatelska, reprezentowana przez wiceprzewodniczącego partii Bronisława Komorowskiego oraz posła Aleksandra Grada, zawarła z trzema związkami zawodowymi działającymi w PGNiG „Porozumienie w sprawie zbycia przez Skarb Państwa, co najmniej 1 akcji spółki PGNiG S.A. oraz wydania akcji uprawnionym”[90]. W dokumencie tym zapisano, że „Po wygranych przez Platformę Obywatelską wyborach parlamentarnych i ewentualnym utworzeniu przez nią Rządu umawiające się strony ustalają, że nastąpi zbycie przez Skarb Państwa, co najmniej 1 akcji Spółki PGNiG S.A. i wydanie akcji pracowniczych osobom uprawnionym. Ponadto strony zaakceptują dodatkowe zabezpieczenie przed ewentualną próba odkupienia tych akcji przez inwestorów, którzy mogą kierować się innymi zasadami i celami niż bezpieczeństwo energetyczne Polski. (…) Zbycie przez Skarb Państwa, co najmniej 1 akcji Spółki PGNiG S.A. nastąpi najpóźniej do końca czerwca 2008 r. (…)”. W zamian za to centrale związkowe zobowiązały się do udzielenia „poparcia Platformie Obywatelskiej w nadchodzących wyborach parlamentarnych” i wystąpienia „z listem do pracowników i uprawnionych do otrzymania akcji Spółki PGNiG S.A. o udział w wyborach i oddanie swego głosu na kandydata PO”[91].

11 czerwca 2008 r. rząd Donalda Tuska na wniosek sygnatariusza porozumienia Ministra Skarbu Państwa Aleksandra Grada wyraził zgodę na zbycie 1 akcji PGNiG S.A. przez Skarb Państwa[92].  Tym samym pracownicy lub emeryci nabyli formalne uprawnienie do 12 proc. akcji PGNiG S.A. o szacunkowej wartości 2,8 mld złotych. W tym celu rząd Donalda Tuska zmienił również „Politykę dla przemysłu gazu ziemnego” wpisując do jej treści zapisy dotyczące wydania akcji PGNiG S.A.[93] Bezpośrednią konsekwencją realizacji tego politycznego kontraktu ze związkami zawodowymi było obniżenie akcjonariatu Skarbu Państwa w spółce do 72,41 proc. Rząd Tuska podejmując tę decyzję miał świadomość osłabienia pozycji Skarbu Państwa w tej strategicznej dla bezpieczeństwa energetycznego Polski spółce, której zadaniem w tamtym czasie miała być np. budowa terminalu LNG w Świnoujściu czy gazociągu Baltic Pipe. W dokonanej, bowiem zmianie w strategii dla sektora gazowego rząd zobowiązał Ministra Skarbu Państwa i Ministra Gospodarki do „przygotowania możliwych scenariuszy ewentualnego dokapitalizowania spółki poprzez wniesienie akcji innych podmiotów do PGNiG S.A., gdy wymagać tego będzie bezpieczeństwo energetyczne Państwa lub interes spółki”[94].

W tym miejscu należy nadmienić, że w owym czasie w świetle obowiązującego prawa[95] nie było podstawy do wydania akcji pracowniczych. Taki obowiązek mógł się pojawić w sytuacji, gdyby Minister Skarbu Państwa zbył akcje PGNiG na giełdzie. Bez podjęcia przez MSP decyzji o zbyciu akcji nie było podstaw do wydania akcji pracowniczych. Aleksander Grad, jako poseł obiecał, że jako Minister Skarbu w zamian za poparcie związków zawodowych PGNiG S.A. podejmie w przypadku wygranych wyborów decyzję o sprzedaży akcji PGNiG i tym samym powstanie uprawnienie do otrzymania przez pracowników akcji PGNiG. Porozumienie między PO a związkami zawodowymi PGNiG było de facto umową dysponowania akcjami wartymi ok. 3 mld złotych w zamian za poparcie wyborcze.

“Janusz Kowalski – Polityka energetyczna rządu Donalda Tuska 2007-2011″ – plik do pobrania.


[1] „Terminal LNG to instalacja do odbioru i regazyfikacji skroplonego gazu ziemnego (ang. LNG – Liquefied Natural Gas). Na potrzeby inwestycji zostaną zbudowane rurociągi do odbioru gazu skroplonego ze statków, zbiorniki LNG oraz instalacje do regazyfikacji. Proces regazyfikacji polega na przywróceniu gazu z postaci skroplonej do postaci gazowej. W takiej postaci gaz jest przesyłany siecią gazociągów do odbiorców”. Źródło: http://www.polskielng.pl/nc/terminal-lng-w-polsce.html Dalej: terminal LNG lub gazoport.

[2] Planowany na dnie Morza Bałtyckiego gazociąg Baltic Pipe o długości około 200 kilometrów połączy polski system przesyłowy z duńskim systemem przesyłowym. Za jego pośrednictwem możliwy będzie import lub eksport około 3 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie.

[3] 29 października 2010 r. w imieniu rządu Rzeczypospolitej Polskiej Wicepremier Waldemar Pawlak złożył swój podpis pod dwoma umowami z rządem Federacji Rosyjskiej, które w jego imieniu podpisał Wicepremier Igor Sieczin. Pierwsza umową był „Protokół  o wniesieniu o wniesieniu zmian do Porozumienia między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Federacji Rosyjskiej o budowie systemu gazociągów dla tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i dostawach rosyjskiego gazu do Rzeczypospolitej Polskiej, z 25 sierpnia 1993 r.” zwanym dalej: Protokołem do Porozumienia z 25 sierpnia 1993 r. Drugą podpisaną przez rząd Donalda Tuska 29 października 2010 r. umową był „Protokół o wniesieniu zmian do Protokołu Dodatkowego do Porozumienia między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Federacji Rosyjskiej o budowie systemu gazociągów dla tranzytu gazu rosyjskiego przez terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i dostawach gazu rosyjskiego do Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 25 sierpnia 1993 r., podpisanego 12 lutego 2003 r.” zwanym dalej: Protokołem do Protokołu Dodatkowego z 12 lutego 2003 r. Źródło: http://www.mg.gov.pl/node/11861 Dalej: umowa gazowa.

[4] EuRoPol Gaz S.A. (dalej: EuRoPol Gaz) jest spółką, która powstała na mocy postanowień „Porozumienia między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Federacji Rosyjskiej o budowie systemu gazociągów dla tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i dostawach rosyjskiego gazu do Rzeczypospolitej Polskiej”, z 25 sierpnia 1993 r. do budowy na terenie Polski odcinka Systemu Gazociągów Tranzytowych Jamał-Europa (dalej: gazociąg jamalski) i świadczenia usługi przesyłania gazu.

[5] Szczegółowe uzgodnienia dotyczące funkcjonowania EuRoPol Gaz na nowych, niekorzystnych dla strony polskiej zasadach, zostały zawarte w umowie gazowej i opisane w dalszej części.

[6] Źródło: http://orka.sejm.gov.pl/Glos6.nsf/nazwa/91_72/$file/glos_91_72.pdf

[7] Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo S.A. Dalej: PGNiG.

[8] Dalej: OBPG.

[9] Dalej: Grupa Lotos.

[10] Polski Koncern Naftowy Orlen S.A. Dalej: PKN Orlen.

[11] Dwutygodnik „Kronika Sejmowa”, nr 3 (639) Kancelaria Sejmu RP, 30 listopada 2007 r., str. 3-4.

[12] 29 listopada 2005 r., w niecały miesiąc od powołania i zaprzysiężenia 31 października 2005 r. przez Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego mniejszościowego gabinetu Premiera Kazimierza Marcinkiewicza, tworzonego przez Prawo i Sprawiedliwość, Rozporządzeniem Rady Ministrów został ustanowiony Pełnomocnik Rządu do Spraw Dywersyfikacji Dostaw Nośników Energii do Rzeczypospolitej Polskiej w randze sekretarza lub podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki (Dziennik Ustaw z 7 grudnia 2005, Nr 239, poz. 2011). Stanowisko to objął i sprawował do 5 listopada 2007 r. Piotr Naimski. Stanowisko to zostało utworzone jako centrum koordynacji polityki rządu w zakresie dywersyfikacji dostaw nośników energii, w szczególności gazu ziemnego. Organy administracji rządowej były obowiązane do współdziałania i udzielania pomocy Pełnomocnikowi, w szczególności przez udostępnianie mu informacji niezbędnych w realizacji jego zadań. Dalej: Pełnomocnik.

[13] Projekty dywersyfikacyjne w sektorze gazu ziemnego tj. budowa Baltic Pipe i gazoportu miały być ukończone przed 31 grudnia 2011 r. W 2006 r. PGNiG zawarł kontrakt z RosUkrEnergo na dostawy 2,3 mld m sześc. gazu rocznie do Polski do końca 2009 r. z możliwością jego przedłużenia o 2 lata czyli do 31 grudnia 2011 r.

[14] Źródło: http://www.poprzedniastrona.premier.gov.pl/english/english/s.php?doc=584

[15] Dokument został przyjęty przez Radę Ministrów zapisem do Protokołu ustaleń Nr 12/2007 (RM 000-12-07) w dniu 20 marca 2007 r.

[16] Źródło: http://www.mg.gov.pl/Gospodarka/Ropa+i+gaz/Sprawozdania

[17] Ibidem.

[18] O zasadniczych różnicach w tych dokumentach dotyczących kwestii dywersyfikacji oraz kontroli nad EuRoPol Gaz  pisał 31 maja 2010  r.  Andrzej Kublik na portalu www.wyborcza.biz: „ „Polityka dla przemysłu gazowego” wyklucza do czasu zapewnienia gazu z nowych źródeł budowę połączeń gazowych, które „skutkować będą dalszym uzależnieniem dostaw gazu do Polski od jednego producenta lub podmiotów od niego zależnych”. Natomiast „Polityka energetyczna” przewiduje tylko budowę rur umożliwiających dostawy gazu z północy, zachodu i południa, bez ograniczeń, skąd będzie ten gaz i od jakich firm. (…) Różnice dotyczą też polsko-rosyjskiej spółki EuRoPol Gaz, do której należy gazociąg tranzytowy z Rosji do Niemiec. „Polityka dla przemysłu gazowego” przewiduje, że „skarb państwa będzie dążył do zabezpieczenia się przed pomniejszeniem wpływu na zarządzenie EuRoPol Gazem”. A „Polityka energetyczna” mówi tylko o zabezpieczeniu interesów państwa w EuRoPol Gazie „w ramach uprawnień wynikających z posiadanych akcji PGNiG”. Źródło: http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,7959116,Pawlak_nie_chce_rzadowego_programu_dla_gazownictwa.html. Najpierw, więc rząd Donalda Tuska w czerwcu 2008 r. zmienił zapisy „Polityki dla przemysłu gazu ziemnego” po to by zrealizować przedwyborczą obietnicę przekazania akcji pracownikom PGNiG o wartości prawie 3 miliardów złotych (sprawa ta opisana jest w dalszej części książki), następnie w 2010 r. dokument ten został całkowicie anulowany.

[19] Źródło: Janusz Kowalski, Gazoport im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, Nasz Dziennik, 23 marca 2011 r.

[20] Decyzję o lokalizacji terminalu w Świnoujściu podjął 15 grudnia 2006 r. Zarząd PGNiG. Źródło: http://www.pgnig.pl/pgnig/com/arch/arch2006/?r,news,newsId=2815

[21] Ibidem.

[22] 17 listopada 2006 r. PGNiG zawarł z RosUkrEnergo AG z siedzibą w ZUG w Szwajcarii umowę na import 2,3 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie do Polski w okresie od 1 stycznia 2007 r. do 1 stycznia 2010 roku z możliwością przedłużenia obowiązywania kontraktu na dwa kolejne lata czyli do 31 grudnia 2011 r. Źródło: http://www.pgnig.pl/pgnig/com/arch/arch2006/?r,news,newsId=2743

[23] Źródło: http://www.pgnig.pl/pgnig/216/1685

[24] Operator Gazociągów Przesyłowych Gaz-System S.A. Dalej: Gaz-System.

[25] W przedmiotowej uchwale czytamy również, że „Rząd uznał za konieczne podjęcie kroków w celu kontynuowania w 2009 r. i latach kolejnych budowy nowego falochronu w zespole portów Szczecin-Świnoujście. Jego budowa jest inwestycją niezbędną do funkcjonowania terminalu gazu skroplonego (LNG). W związku z tym program wieloletni na lata 2008-2011 „Budowa falochronu osłonowego dla portu zewnętrznego w Świnoujściu” powinien być kontynuowany”. Źródło: http://www.premier.gov.pl/rzad/uchwaly/uchwaly/uchwala_w_sprawie_dzialan_maja,1015/

[26] Były Pełnomocnik Piotr Naimski w rozmowie z Igorem Janke w Rzeczpospolitej 29 sierpnia 2008 r., a więc kilka dni po podjęciu przez rząd decyzji o kontynuowaniu projektu budowy terminala LNG tak mówił o postępach w dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego do Polski: „Budowa terminalu LNG (gazoportu) do odbioru skroplonego gazu w Świnoujściu jest mocno opóźniona, ale chyba coś się w końcu ruszyło, bo rząd przyjął uchwałę o konieczności realizacji tej inwestycji.(…) Z informacji, które można zebrać z działalności spółek odpowiedzialnych za te projekty [dywersyfikacyjne – od autora], wynika, że nie dzieje się prawie nic. Zadania dotyczące budowy terminalu w Świnoujściu nie zostały przez zmieniony zarząd PGNiG podjęte i nie są realizowane od kilku miesięcy”.

[27] Źródło: http://www.pgnig.pl/odolanow/3051/?r,news,newsId=8347

[28]Źródło: http://www.pgnig.pl/pgnig/com/arch/15005/?r,news,newsId=11473, http://www.pgnig.pl/pgnig/com/arch/15005/?r,news,newsId=11475

[29] „Z informacji, które PGNiG musiało ujawnić jako spółka giełdowa, wynika, że cena za tonę wyniesie 550 dol. i będzie się zmieniać zależnie od ceny ropy. (…) Według portalu internetowego Platts poświęconego światowemu rynkowi towarów i energii Qatargas podpisał 19 czerwca umowę z konsorcjum ośmiu japońskich firm energetycznych na dostawy 6 mln ton skroplonego gazu rocznie do roku 2021. Cena też jest powiązana z cenami ropy naftowej. Przy obecnym ich poziomie wynosi około 450 dol. za tonę. Zatem PGNiG będzie płacić co roku o 100 mln dol. więcej niż Japończycy (…). Witold Gadomski, Gaz za stocznie, Gazeta Wyborcza, 11 lipca 2009 r.

[30] Janusz Kowalski, Brak dywersyfikacji słono kosztuje polską gospodarkę, Dziennik, 21 sierpnia 2008 r.

[31] Datę 30 czerwca 2014 r. uruchomienia terminalu LNG podał na Wiceminister Skarbu Państwa Mikołaj Budzanowski na posiedzeniu Komisji Gospodarki Sejmu RP nr 130, 4 listopada 2009 r., Biuletyn nr 2923/VI

[32] Janusz Kowalski, Donalda Tuska miejsce w historii, Gazeta Polska, 25 listopada 2009 r.

[33] Potwierdził to Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa Mikołaj Budzanowski odpowiedzialny za nadzór nad sektorem gazowym i paliwowym: „Część specjalistów obawia się, że nasz terminal LNG to tylko swego rodzaju gwarant dostaw gazu. Wręcz przeciwnie: nie tylko nie obawiam się, ale wręcz popieram ten sposób myślenia. Terminal LNG w Świnoujściu będzie pełnił funkcję „bezpiecznika” i taka była podstawowa przesłanka decyzji inwestycyjnej”. Źródło: http://www.wnp.pl/wiadomosci/mikolaj-budzanowski-terminal-lng-bedzie-bezpiecznikiem,125277_29_0_0_0.html

[34] Stało się tak za sprawą podpisania umowy gazowej.

[35] 28 lutego 2007 r. PGNiG podpisał umowę zakupu 15 proc. udziałów w złożach Skarv i Snadd na Norweskim Szelfie Kontynentalnym. „Według danych zatwierdzonych przez NPD (Norwegian Petroleum Directoriate) (2006 Fact Book), łączna wielkość zasobów wszystkich złóż, w których PGNiG nabędzie udziały od ExxonMobil, szacowana jest na około: 35,8 mld m sześc. gazu ziemnego; 18,3 mln m sześc. ropy naftowej i kondensatu (ok. 15 mln ton);,8 mln ton NGL (Natural Gas Liquids). Jest prawdopodobne, że powyższe wielkości ulegną zwiększeniu o ok. 20% w wyniku połączenia (unityzacji) ze złożem Idun. (…) Nabycie trzech licencji poszukiwawczo-wydobywczych w Norwegii jest pierwszą znaczącą międzynarodową transakcją tego typu przeprowadzoną przez PGNiG w sektorze wydobycia. Stanowi ona element strategii PGNiG mającej na celu zwiększenie wielkości należących do PGNiG złóż ropy naftowej i gazu poza granicami Polski oraz zapewnienie dywersyfikacji źródeł dostaw gazu.” Źródło: http://www.pgnig.pl/pgnig/com/arch/info/?r,news,newsId=2712

[36] Agnieszka Łakoma, Rzeczpospolita, Gaz popłynie do Polski przez Danię, 4 maja 2007 r.

[37] „Do maja 2008 r. zasiadałem w radzie nadzorczej spółki Investgas – czyli spółki PGNiG – która odpowiedzialna była za realizację projektu Baltic Pipe. Śmiem twierdzić, że zgodnie z harmonogramem spółki Investgas, w IV kwartale 2010 r. rurociąg powinien być już ułożony.”  – Janusz Kowalski, Członek Zespołu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Kancelarii Prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego, posiedzenie Komisji Skarbu Państwa nr 190, 12 maja 2011 r. Źródło: http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/Main6?OpenForm&SUP

[38] Tygodnik Forbes, 29 sierpnia 2007 r., nr 9/2007.

[39] Ta państwowa spółka duńska jest właścicielem sieci przesyłu gazu ziemnego i energii elektrycznej w Danii.

[40] Agnieszka Łakoma, Rzeczpospolita, Gaz przypłynie z Danii, 19 kwietnia 2008 r. ; Rozmowa Agnieszki Łakomej z Prezesem PGNiG Michałem Szubskim, Rzeczpospolita, Nie będzie inwestycji za wszelka cenę, 3 kwietnia 2008 r. W tym wywiadzie Michał Szubski mówił: „Jeśli partnerzy duńscy nie będą partycypować w finansowaniu, nie wykluczam, że zrezygnujemy z budowy. PGNiG nie będzie jej realizować za wszelką cenę. Natomiast nasz udział w konsorcjum Skanled, które ma budować norwesko-szwedzki gazociąg, będziemy rozpatrywać jako samodzielny projekt biznesowy”. Trzy lata później Prezes Zarządu PGNiG zmienił już swoją argumentację opisując powody zaniechania realizacji projektu Baltic Pipe. W 2011 r. podstawowym powodem rzekomo niezrealizowania tej inwestycji przez 4 lata rządów koalicji PO-PSL było…zawieszenie realizacji projektu Skanled, czyli budowy gazociągu z Norwegii do Szwecji. W 2008 r. ten projekt „był samodzielnym projektem biznesowym”. Patrz: posiedzenie Komisji Skarbu Państwa nr 190, 12 maja 2011 r. Źródło: http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/Main6?OpenForm&SUP

[40] Tygodnik Forbes, 29 sierpnia 2007 r., nr 9/2007.

[41] Patrz: posiedzenie Komisji Skarbu Państwa nr 190, 12 maja 2011 r. Źródło: http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/Main6?OpenForm&SUP

[42] W ramach kontraktu jamalskiego PGNiG zakontraktował następujące minimalne ilości gazu ziemnego:  w latach 2004-2005 – 6,5 mld m sześc. , w latach 2006-2007 – 6,6 mld m sześc., w latach 2008-2009 – 6,75 mld m sześc., w latach 2010-2014 – 7,4 mld m sześc. oraz w latach 2015-2022 – 8,3 mld m sześc. Źródło: Bezpieczeństwo energetyczne Polski 2010. Raport otwarcia, redakcja Piotr Szlagowski, Instytut Kościuszki, 2010, str. 51.

[43] Ibidem. Str. 50.

[44] Ibidem. Str. 46.

[45] Ibidem. Str. 49. Stopień uzależnienia od rosyjskiego gazu ziemnego w wyniku podpisanej umowy gazowej nie tylko się nie zmienił, lecz niestety wzrósł z uwagi na zwiększenie importu rosyjskiego surowca o ponad 2 mld metr. sześc. do 2022 r.

[46] Kolejnym rozwiązaniem problemu gazowego było przesuniecie punktu odbioru gazu przesyłanego przez Gazprom do innych odbiorców w Unii Europejskiej z granicy polsko-niemieckiej na granicę polsko-białoruską. Dzięki temu PGNiG mógłby kupić rosyjski gaz np. od niemieckiego koncernu na terenie Polski bowiem surowiec ten przesyłany jest przecież gazociągiem jamalskim. 29 grudnia 2009 r. Andrzej Kublik w Gazecie Wyborczej w swoim artykule pt. „Granica Gazpromu kończy się na Odrze” pytał:  „Dlaczego w negocjacjach gazowych nie przeniesiono punktu rozliczeń tranzytu gazu przez Polskę z granicy z Niemcami na granicę z Białorusią? Wtedy moglibyśmy ten gaz kupować od zachodnich koncernów i zwiększyć swoją niezależność od Gazpromu”. W odpowiedzi dziennikarz Gazety Wyborczej ujawnia bezradność negocjacyjną polskiej strony: „Biuro prasowe Ministerstwa Gospodarki przyznaje, że zachodnie koncerny nie chciały sprzedać PGNiG gazu z tranzytowej rury, bo „prawdopodobnie jest on własnością Gazpromu aż do punktu odbioru w niemieckim mieście Mallnow i może być objęty klauzulą zakazu reeksportu”. Resort nie wyjaśnił, dlaczego nie próbował tego zmienić. PGNiG przekazało „Gazecie”, że o możliwościach zakupu gazu z tranzytowej rury od zachodnich koncernów informowało w połowie roku rząd. Ale koncern nie ujawnia, co było w tej informacji i jak na tę inicjatywę zareagował Gazprom. „Rozmawialiśmy w I połowie 2009 r. ze wszystkimi firmami europejskimi. Proponowaliśmy zakup z punktem odbioru w Polsce z gazociągu tranzytowego. Każdy z kontrahentów warunkował taką umowę zgodą Gazpromu” – powiedział „Gazecie” prezes PGNiG Michał Szubski. Sugerował, że Zachód odwrócił się do nas plecami: „Niezależnie od deklaracji o solidarności energetycznej wszystkie europejskie firmy gazownicze robią wielkie interesy z Gazpromem. (…) Zaryzykują swoją pozycję negocjacyjną, by sprzedać miliard metrów Polsce? Nie żartujmy!” – mówił Szubski. Ale to nie była gazowa Jałta. Zachodnie koncerny nie mogły handlować cudzą własnością. I nie widać, by polscy negocjatorzy starali się to zmienić i przesunąć granicę Gazpromu na granicę UE, czyli Polski i Białorusi.”

[47] Piotr Naimski, Analiza wyniku polsko-rosyjskich negocjacji gazowych, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Warszawa, 26 marca 2010 r., str. 3.

[48] Sytuację Polski na rynku gazu w 2006 r. szczegółowo opisuje Janusz Kowalski – analityk ds. bezpieczeństwa energetycznego, w latach 2009-2010 członek Zespołu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Kancelarii Prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego: „W  2006 r. w wyniku rosyjskiego szantażu energetycznego Polska musiała zgodzić się na podwyżkę o 10 proc. ceny rosyjskiego gazu odbieranego w ramach kontraktu jamalskiego. Zgoda na tę podwyżkę była warunkiem zgody Kremla na uzupełnienie, w ramach kontraktu ze wskazanym przez Gazprom pośrednikiem tj. RosUkrEnergo, od 1 stycznia 2007 r. niedoboru blisko 2,5 miliardów metr. sześc. gazu [2,3 mld m sześc. według polskiej normy – od autora], który powstał w wyniku podpisanego przez rząd SLD aneksu do kontraktu jamalskiego w 2003 r. Powstała w 2003 r. tzw. „dziura Pola” w krajowym bilansie gazowym spowodowała, że prawie, co roku Polska była wystawiona na szantaż Gazpromu. SLD podpisując w 2003 r. aneks do umowy jamalskiej przy jednoczesnym storpedowaniu projektu Baltic Pipe, którego realizacja miała zapewnić odbiór od 2004 r. blisko 3 miliardów metr. sześc. gazu z Norwegii gazociągiem na dnie Morza Bałtyckiego, zrobiło miejsce dla rosyjskiego pośrednika. PiS obejmując jesienią 2005 r. władzę stanął przed koniecznością podpisania niekorzystnej umowy z Gazpromem jesienią 2006 r. przy braku jakichkolwiek technicznych możliwości importu gazu z innego niż wschodni kierunek i co najważniejsze przy szalejących cenach gazu ziemnego w Europie. Gazprom- Eksport i RUE reprezentowani byli częściowo przez te same osoby podczas negocjacji prowadzonych przy tym samym stole w Moskwie w tym samym czasie. Zbudowanie połączenia z Danią do końca 2010 roku dałoby możliwośc uwolnienia się od konieczności zakupów od |RUE” Janusz Kowalski, PGNiG w politycznej grze Platformy, Nasz Dziennik, 25 maja 2011 r.

[49] Komisja Gospodarki nr 184, 25 listopada 2010 r., Biuletyn nr 4413/VI.

[50] Początki kontrolowanej przez Kreml spółki RosUkrEnergo opisuje Antoni Rybczyński: „(…) W 2002 roku w Budapeszcie została zarejestrowana tajemnicza spółka handlu gazem EuralTransGas (ETG). Jeszcze w tym samym roku ETG przejęła kontrakt z Gazpromem od rosyjskiej Itery, działając jako pośrednik w dostawach gazu z Turkmenistanu na Ukrainę. Dopiero po pewnym czasie udało się ustalić, że ETG to własność Firtasza i Iwana Fursina, bankiera z Odessy (z dobrymi ponoć kontaktami w administracji ówczesnego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy). W zamian za usługi pośrednictwa w imporcie gazu, Ukraina płaciła ETG „w naturze” miliardami metrów sześciennych surowca, które ETG sprzedawała potem w Europie z dużym zyskiem. Szybko pojawiły się podejrzenia o związki ETG z rosyjską mafią. Choć właściciele firmy odpowiadali na wszelkie tego typu sugestie pozwami sądowymi, atmosfera wokół spółki zgęstniała na tyle, że Kreml postanowił zamknąć rozdział pt. ETG w lipcu 2004, otwierając nowy, z nowym pośrednikiem RUE w roli głównej. Powstanie RosUkrEnergo uzgodnili ponoć w 2004 roku w Jałcie Putin i Kuczma. 50% udziałów w RUE mieli właściciele ETG, Firtasz i Fursin, 50% – Gazprombank, wówczas (w 2004) w 100% własność Gazpromu. (…) W ostatnich latach [do 2009 r. – od autora] RUE stało się głównym pośrednikiem w sprzedaży rosyjskiego i turkmeńskiego gazu na Ukrainę, sprzedając też ok. 8 mld m rocznie na Węgry, do Polski, Rumunii i Niemiec. W sumie zarabiać na tym miało nawet 800 mln USD rocznie”.  Źródło: http://energysecurity.eu/dywersyfikacja/gazprom-wchodzi-na-wegry/

[51] „(…) przyjęliśmy podejście pakietowe, chodziło o to, żeby w ramach tych uzgodnień [negocjacji gazowych – od autora] rozwiązań kilka problemów równocześnie.” – Wiceprezes Rady Ministrów, Minister Gospodarki Waldemar Pawlak, Komisja Gospodarki nr 130, 4 listopada 2009 r., Biuletyn nr 2923/VI.

[52] W 2009 r. PGNiG podpisał z rosyjskim Gazpromem tzw. kontrakt pomostowy na dostawy 1 mld m sześc. gazu. (umowa została podpisana 1 czerwca 2010 r.). Wolumen ten wystarczył na zapełnienie luki powstałej na skutek niedostarczenia w 2009 r. przez RosUkrEnergo 2,3 mld m sześc. surowca. Na skutek kryzysu na rynkach finansowych zużycie gazu ziemnego w Polsce w 2009 r. spadło o 1 mld m sześc. dlatego kontrakt pomostowy został zawarty na 1 a nie na 2 mld m sześc. gazu.

[53] Na zapytanie nr 6477 grupy posłów PiS z 19 lutego 2010 r. w sprawie szczegółowych warunków przyjęcia przez rząd Donalda Tuska porozumienia z rządem Federacji Rosyjskiej oraz warunków podpisywanych na szczeblu biznesowym umów gazowych wynikających z przyjętego porozumienia odpowiedziała Joanna Strzelec-Łobodzińska – Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki: „Czy to strona polska była autorem propozycji przedłużenia kontraktu jamalskiego z 2022 r. do 2037 r.?  Tak. Przedłużenie dostaw gazu ziemnego do Polski do 2037 r. jest bezpośrednio związane z porozumieniem, co do wydłużenia gwarancji eksploatacji przez stronę rosyjską polskiego odcinka gazociągu Jamał – Europa Zachodnia oraz zawartym ze stroną rosyjską kompromisem, co do poziomu taryf na przesył surowca tą trasą. Porozumienie o przedłużeniu kontraktu na dostawy gazu ziemnego do 2037 r. stanowi, zatem element pakietu porozumień, w szczególności gwarantujących utrzymanie przez kolejne 27 lat statusu Polski jako kraju tranzytowego, co jest ważnym elementem bezpieczeństwa energetycznego kraju w zakresie dostaw gazu ziemnego.” Źródło: http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/1FAA7525

[54] „W Sejmie wicepremier Pawlak, na wniosek PiS, przedstawił informację na temat umowy gazowej z Rosją. Zdaniem szefa tej partii Jarosława Kaczyńskiego, długookresowa umowa z Rosją jest szkodliwa politycznie oraz ekonomiczne i nie powinno dojść do jej podpisania. – Jeżeli chodzi o czas dostaw – to ze względu na wątpliwości i wrzaski – nie musimy tego (przedłużania dostaw) podnosić – powiedział dziennikarzom po dyskusji w Sejmie Pawlak. (…) Kaczyński [Jarosław – od autora] podczas dyskusji w Sejmie podkreślał, że ze względu na swoją długotrwałość i jednostronność, umowa ta zbliża Polskę do Wschodu, gdzie są podtrzymywane tego rodzaju niekorzystne porozumienia. Jego zdaniem, Polska nie wykorzystuje gorszej obecnie sytuacji Gazpromu i nie zbija ceny. Ocenił też, że osłabły wysiłki rządu na rzecz dywersyfikacji dostaw energii.” Źródło: http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/mozliwe;ze;nie;przedluzymy;kontraktu;gazowego;z;rosja,140,0,680844.html

[55] O roli Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego pisał 7 marca 2011 r. w „Gazecie Finansowej” Leszek Szymowski w artykule pt. „Wielki brat rzucił polski rząd na kolana”. Źródło: http://www.gazetafinansowa.pl/index.php/wydarzenia/komentarze/4957-wielki-brat-rzuci-polski-rzd-na-kolana.html

[56] W latach 2009-2010 w Kancelarii Prezydenta RP działał powołany przez Szefa Kancelarii pod jego nadzorem Zespół ds. Bezpieczeństwa Energetycznego pod kierownictwem prof. Andrzeja Zybertowicza. W jego skład od początku do końca wchodzili również: Jan Olszewski (były Prezes Rady Ministrów), Piotr Grzegorz Woźniak (były Minister Gospodarki), Piotr Naimski (doradca Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego), Zbigniew Gidziński (ekspert ds. elektroenergetyki) oraz Janusz Kowalski (analityk ds. bezpieczeństwa energetycznego).

[57] „Jego zdaniem w negocjacjach strona polska przegrała m.in.: wpływy w zarządzie i radzie nadzorczej spółki tranzytowej EuRoPol Gaz poprzez niekorzystne zapisy w jej statucie oraz wyeliminowanie Gas-Tradingu z akcjonariatu; zasądzone 25 mln dolarów od Gazpromu za tranzyt w 2006 roku oraz niedopłatę w kolejnych trzech latach w wysokości ok. 180 mln dol.; zaniżenie dochodów z tranzytu i rocznego zysku netto EuRoPol Gaz do 21 mln zł rocznie oraz formułę cenową. Utrzymując całkowitą indeksację ceny gazu do cen ropy do 2037 r. utrzymujemy wysokie ceny gazu dla Polaków. (…) Przedstawiciele PGNiG-u i strony rządowej zapraszani do zabrania głosu – nie zabrali go. Stworzyłem analizę na podstawie otwartych źródeł (…) i została ona przedstawiona. Kiedy poprosiłem o pytania dotyczące tej analizy, to poprosiłem o krytykę i uwagi, które będą prowadziły do poszerzenia naszego zakresu informacji. Strona rządowa wzbrania się przed udziałem w takiej rozmowie – trudno” – skomentował wyjście strony rządowej Naimski.” – powiedział podczas seminarium Naimski. Źródło: http://biznes.interia.pl/news/naimski-umowa-z-rosja-to-wyzsze-ceny-gazu-dla-polakow,1457288

[58] Rozporządzenie Rady Ministrów z 24 października 2000 r. w sprawie minimalnego poziomu dywersyfikacji dostaw gazu z zagranicy, Dziennik Ustaw z dnia 9 listopada 2000 r., nr 95, poz. 1042

[59] „(…) Podczas negocjacji między firmami, a także rozmów międzyrządowych, uzgodniliśmy, że w ramach kontraktu jamalskiego będą realizowane dodatkowe dostawy obejmujące tę część, która była do tej pory dostarczana w horyzoncie krótkoterminowym przez RosUkrEnergo, a więc zostanie zwiększona dostawa gazu z poziomu około 8 mld do ponad 10 mld” – Wiceprezes Rady Ministrów, Minister Gospodarki Waldemar Pawlak, Komisja Gospodarki nr 130, 4 listopada 2009 r., Biuletyn nr 2923/VI

[60] „Nie zmienialiśmy formuły cenowej, jeżeli chodzi o ceny gazu. Cena gazu nie będzie się, więc zmieniała w stosunku do bieżącego roku czy roku poprzedniego. Oparta została na formule, że indeksuje się cenę gazu 9-miesięcznymi cenami ropy”. Ibidem

[61] Spółki europejskie wykorzystały moment kryzysu gospodarczego w latach 2008/2009 do renegocjowania kontraktów gazowych z Gazpromem. Powoływano się na istniejące w kontraktach klauzule „znaczących zmian na rynku”. W efekcie spółki takie jak E.ON (Niemcy), ENI (Włochy), Botas (Turcja), GdF (Francja), Naftohaz (Ukraina) uzyskały obniżkę cen gazu oraz poprawę szeregu innych warunków kontraktowych. Źródło:  A.Konoplyanik, EU DG JRC – IE ESU Conference, Amsterdam, 18-19.11.2010, http://capture.jrc.ec.europa.eu/IP/docs/Andrey%20Konoplyanik.pdf

[62] „Z perspektywy trzech lat wiemy, że Polska, w konsekwencji umów podpisanych w dniach 15 i 17 listopada 2006 r. [kontrakt z RosUkrEnergo oraz aneks do kontraktu jamalskiego ze zmianą formuły cenowej powodującej wzrost ceny o proc. – od autora] musiała dopłacić ponad miliard dolarów.” – Podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa Mikołaj Budzanowski, Komisja Skarbu Państwa nr 131, 17 lutego 2010  r., Biuletyn nr 3429/VI

[63] Źródło: http://www.energia.pgnig.pl/energia/13704/?r,news,newsId=13772

[64] „Skoro na skutek podpisanej w 2006 r. umowy, kontraktu zawierającego taką, a nie inną formułę cenową, Skarb Państwa stracił 1 mld dolarów, a równocześnie stwierdza pan [Mikołaj Budzanowski – Podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa – od autora], że nie została zmieniona formuła cenowa w podpisywanym kontrakcie, to czy nie jest logiczna obawa, iż w związku z powyższym w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat, kiedy będzie obowiązywać ta umowa, będziemy tracić nadal i to na poziomie 27 mld dolarów. (…) Dotychczasowa formuła cenowa przynosi straty na poziomie 1 mld dolarów od 2006 r., wy nie zmieniacie tej formuły, podpisujecie kontrakt, wydłużając go o kolejne 15 lat i mówicie, że jest doskonały. Gdzieś tkwi błąd logiczny”. – Poseł Dawid Jackiewicz, Wiceprzewodniczący Komisji Skarbu Państwa, Komisja Skarbu Państwa nr 131, 17 lutego 2010 r., Biuletyn nr 3429/VI

[65] Piotr Naimski, Analiza wyniku polsko-rosyjskich negocjacji gazowych, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Warszawa, 26 marca 2010 r., str. 10.

[66] Andrzej Kublik, Umowa z Gazpromem tajemnicza, ale dobra? Gazeta Wyborcza, 18 lutego 2010 r.

[67] W ramach kontraktu jamalskiego PGNIG jest zobowiązany do odbioru rosyjskiego gazu do 2022 r. Jednakże umowa umożliwiająca Gazprom Eksport przesył do innych odbiorców w UN gazu przez terytorium Polski zawarta z EuRoPol Gaz obowiązuje do 2019 r.

[68] A prze to także wpływów z podatku CIT do budżetu państwa.

[69] „(…) rząd Donalda Tuska za wszelką cenę dąży do niekorzystnego dla polskiej gospodarki zagwarantowania Gazpromowi możliwości przesyłu nawet 30 mld metr. sześc. gazu przez terytorium Polski do 2045 r. po najniższych możliwych stawkach. Słowa Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Gospodarki Strzelec-Łobodzińskiej [na posiedzeniu Komisji Gospodarki 25 listopada 2010 r. – od autora] dowodzą, że porozumienie to ma być zawarte możliwie jak najszybciej na szczeblu korporacyjnym. Z rozbrajającą szczerością Dyrektor Kaliski powiedział posłom nieprawdę, że Polska ma wyższe stawki za przesył gazu przez własne terytorium. W przyszłym roku [2011 r. – od autora] za przesył 1000 metr. sześc. gazu 100-kilometrowym polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego Gazprom zapłaci 1,88 USD, która jest zbliżona do stawki białoruskiej, najniższej w Europie. Analogiczna ukraińska stawka już w tym roku jest wyższa od stawki polskiej o 0,86 USD i wynosi…2,74 USD. Gra toczy się o miliardy dolarów zysku dla Gazpromu oraz o subsydiowanie pośrednio przez polskiego podatnika ceny gazu dla odbiorców niemieckich czy francuskich. Przesył 30 mld metr. sześc. gazu 680-kilometrowych polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego z uwzględnieniem stawki wyższej od stawki dzisiejszej np. 0,50 USD zwiększyłoby roczne przychody EuRoPol Gaz o 102 mln USD, czyli ponad 300 mln złotych! Hipotetycznie, gdyby taka stawka obowiązywała do 2045 r. za przesył 30 mld metr. sześc. gazu przychody EuRoPol Gaz, przy stawce wyżej tylko o 0,5 USD, byłyby wyższe o 3,6 mld USD, czyli blisko 11 mld złotych. Gdyby dziś zysk EuRoPol Gaz byłby wyższy o 300 mln zł połowa z tej sumy wypłacana byłaby jako dywidenda PGNiG, dzięki czemu cena gazu dla Polaków byłaby znacznie niższa.” Janusz Kowalski, Miliardy dla Gazpromu, Gazeta Polska, 29 grudnia 2010 r.

[70] Tak opisuje sprawę zobowiązań Gazpromu wobec spółki EuRoPol Gaz tylko w 2006 r. Andrzej Kublik w Gazecie Wyborczej: „Przez ten czas rosyjski koncern nie płacił pełnych rachunków EuRoPol Gazowi. Uważał, że taryfy spółki ustalane zgodnie z polskimi przepisami i zatwierdzane przez Urząd Regulacji Energetyki są za wysokie. Taryfa za przesył 1000 m sześc. gazu na odległość 100 km wynosiła w 2006 r. równowartość 1,92 dol. Rosjanie uważali, że powinno to być 1,84 dol., i tak płacili. Kwestionowali polskie przepisy wymagające doliczania do taryf za transport gazu niewielkiego zysku, co ma chronić firmy gazociągowe przed bankructwem.” Andrzej Kublik, Gazprom przegrał, Gazeta Wyborcza, 20 stycznia 2010 r.

[71] Andrzej Kublik, Koniec gazowych strachów, 29 stycznia 2010 r.

[72] A. Kublik, „Europol Gaz wygrał z Gazpromem”, Gazeta Wyborcza, 16 grudnia 2008 r.; Piotr Naimski, Analiza wyniku polsko-rosyjskich negocjacji gazowych wraz z komentarzem, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, 26 marca 2010, Warszawa, str. 9.

[73] Janusz Kowalski, Miliardy dla Gazpromu, Gazeta Polska, 29 grudnia 2010 r.

[74] Ibidem.

[75] Posiedzenie Komisji Gospodarki nr 184, 25 listopada 2010 r., Biuletyn nr 4413/VI.

[76] „Gaz był głównym tematem rozmów, jakie wczoraj w Sopocie prowadził premier Rosji Władimir Putin, który przyleciał do Polski na obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. (…) Dziennik „Kommiersant”, powołując się na źródła w kancelarii premiera Putina, napisał (…), że za dodatkowe dostawy gazu Rosjanie chcą od rządu Polski ulgowych opłat za tranzyt gazu, tak by EuRoPol Gaz nie przynosił zysku. Dodatkowo Gazprom chce zwiększyć z 48 do 50 proc. swoje udziały w EuRoPol Gazie. (…) – W porozumieniu międzyrządowym [o utworzeniu EuRoPol Gazu] napisane jest, że własność tego systemu musi być podzielona po 50 proc. między polską i rosyjską firmę, a tu nagle się okazało, że fizyczna osoba z polskiej strony ma 4 proc. EuRoPol Gazu, chociaż praktycznie w 100 proc. Gazprom finansował cały ten projekt – powiedział w Sopocie Putin. I dodał: – Nie chcę nikogo obwiniać i sądzę, że trzeba spojrzeć na korupcyjność tej decyzji, i to z obu stron, bo nie można było jej podjąć bez zgody rosyjskiej strony.” Andrzej Kublik, Gaz za EuRoPol Gaz, Gazeta Wyborcza, 2 września 2009 r.

[77] Źródło: Grzegorz Pytel, Perspektywa Jałty 2, Rzeczpospolita, 31 grudnia 2010 r. Ekspert Instytutu Sobieskiego w tym artykule stawia następujące tezy: „Celem strategicznym kontraktu na dostawy z Rosji nie jest ich zwiększenie o bardzo małą ilość, 2 miliardy metrów sześc. rocznie. Jest nim konsekwentnie realizowany przez stronę rosyjską zamiar przejęcia, co najmniej negatywnej kontroli, czyli blokującej konkurencję, nad przesyłem przez Polskę gazu gazociągiem jamalskim. Zapanowała gorączka gazu łupkowego przyczyniająca się do nadziei, że Polska nie tylko uniezależni się od dostaw gazu ziemnego z Rosji, ale też stanie się jego eksporterem. Wydarzenia te zachwiały dotychczasowym status quo. To zachwianie spowodowane jest szerszymi globalnymi interesami. Komisja Europejska walczy o strategiczną niezależność i dostęp do polskiego odcinka „Jamału” na zasadach konkurencyjnych, stara się osłabiać monopolistyczną pozycję Rosji, jako dostawcy gazu na rynkach europejskich. Największe amerykańskie i światowe spółki naftowo-gazowe polskie perspektywiczne złoża gazu łupkowego oceniły, jako strategiczne dla własnego rozwoju oraz dla stabilizacji rynków światowych. (…) Być może Komisji Europejskiej chodziło, jak oficjalnie głoszono, o możliwość tzw. rewersu, czyli dostawy gazu z Europy Zachodniej do Polski gazociągiem jamalskim. I oczywiście nie można wykluczyć, że bezpieczeństwo dostaw gazu do Polski leży na sercu unijnym komisarzom. Jednak ważniejsze z perspektywy zarówno tak potężnych krajów Unii, jak Niemcy, Francja i Wielka Brytania, jak i potężnych firm szukających gazu łupkowego w Polsce, było niedopuszczenie do zmonopolizowania możliwości przyszłych istotnych dostaw gazu łupkowego z Polski na rynki Europy Zachodniej gazociągiem jamalskim”.

[78] Akcjonariat Gas-Trading S.A. według stanu na 2010 r.: PGNiG – 43,41 proc., Bartimpex – 36,17 proc., Gazprom Export – 15,88 proc., Wintershall Erdgas Handelhaus – 2,27 proc., Weglokoks S.A. – 2,27 proc. Dalej: Gas-Trading.

[79] Obliczenia własne.

[80] Art. 2.1 pkt. b Protokołu do Porozumienia z 25 sierpnia 1993 r.

[81] Ibidem.

[82] „Zarząd EuRoPol Gaz liczy cztery osoby – po dwie z PGNiG i Gazpromu. Wg Regulaminu zarządu spółki w przypadku równej liczby głosów w zarządzie, decydującym był głos prezesa zarządu, który jest nominatem strony polskiej. W radzie nadzorczej podobna przewaga była po stronie Rosjan, którzy mieli swojego przewodniczącego. W wyniku zmiany w polskim prawie (kodeks spółek handlowych) powstała potrzeba dostosowania sytuacji w spółce do nowego prawa poprzez wpisanie przewagi głosu polskiego prezesa do Statutu spółki i ponowne złożenie Statutu do sądu. Zapis w Regulaminie zarządu przestał być wiążący. Tymczasem Rosjanie blokowali tę formalną zmianę. Jednocześnie zgłosili wniosek, aby w Statucie zrównać prezesa (polskiego) i wiceprezesa (rosyjskiego) w uprawnieniach decyzyjnych. Dodatkowo Rosjanie proponowaliby w przypadku paraliżu decyzyjnego w zarządzie, to rada nadzorcza lub dalej walne zgromadzenie akcjonariuszy decydowałyby o danej sprawie. W rzeczywistości wszystkie te postulaty strony rosyjskiej miały na celu umożliwienie ograniczenia wysokości opłat za przesył rosyjskiego gazu, a w szczególności zablokowanie powstawania po stronie Gazprom Eksportu zobowiązania wobec EuRoPol Gaz spowodowanego niepłaceniem faktur wystawionych przez spółkę na podstawie taryfy zatwierdzonej przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Wprowadzenie takiego stanu rzeczy poprzez zniesienie przewagi głosu polskiego prezesa zarządu oraz wprowadzenie reprezentacji krzyżowej uniemożliwiłoby złożenie wniosku taryfowego w następnych latach niezgodnego z interesem Gazpromu, a zgodnego z interesem polskim. Rada nadzorcza Spółki liczyła albo 7, albo 9 osób. PGNiG S.A. oraz Gazprom mieli równą liczbę reprezentantów. Dodatkowo przedstawiciel rosyjski był przewodniczącym rady i kierował jej pracami (symetrycznie do kompetencji polskiego prezesa w zarządzie). Jednego reprezentanta w radzie miał trzeci akcjonariusz EuRoPol Gaz – Gas Trading. Nieparzysta liczba członków rady nadzorczej nie dawała Rosjanom gwarancji, że wszystkie głosowania będą przebiegały zgodnie z interesem Gazpromu. Taka niewygodna dla Gazpromu sytuacja mogła być zmieniona poprzez wyeliminowanie trzeciego akcjonariusza. W przypadku równych udziałów w EuRoPol Gaz, rada nadzorcza liczyłaby parzystą liczbę członków. Sytuacja taka stwarzała ryzyko paraliżu decyzyjnego również w tym organie korporacyjnym. Ten interes rosyjski był na tyle istotny, że walczył o niego premier Rosji Władimir Putin podczas pobytu w Polsce na Westerplatte”.  Piotr Naimski, Analiza wyniku polsko-rosyjskich negocjacji gazowych, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Warszawa, 26 marca 2010 r., str. 8.

[83] Janusz Kowalski, Jamał dla Kremla, Gazeta Polska, 15 grudnia 2010 r.

[84] Zasady ustalania wynagrodzenia z tytułu użytkowania górniczego, Departament Geologii i Koncesji Geologicznych, Warszawa, listopad 2006 r. wraz z aneksem nr 1 z dnia 16 lipca 2009 r.

[85] Ibidem, s. 2-3.

[86] Uzasadnienie do poprawki nr 3 do art. 13  projektu Ustawy Prawo geologiczne i górnicze wraz z projektami aktów wykonawczych (druk nr 1696 z 16 grudnia 2008 r.) zgłoszona na posiedzeniu Sejmu RP 28 kwietnia 2011 r.

[87] Źródło: http://orka.sejm.gov.pl/Glos6.nsf/nazwa/91_72/$file/glos_91_72.pdf

[88] Uzasadnienie do poprawki nr 3 do art. 13  projektu Ustawy Prawo geologiczne i górnicze wraz z projektami aktów wykonawczych (druk nr 1696 z 16 grudnia 2008 r.) zgłoszona na posiedzeniu Sejmu RP 28 kwietnia 2011 r.

[89] „Wszystkie kraje posiadające zasoby węglowodorów, zwłaszcza gazu ziemnego (od Stanów Zjednoczonych i Kanady poprzez Wielką Brytanię, Holandię, Norwegię, aż do Libii, Nigerii, Turkmenistanu czy Kazachstanu) regulują przychody do budżetu z tytułu wydobywania gazu ziemnego lub ropy naftowej poprzez odpowiednie podatki bądź bezpośredni udział państwa w dochodach z tytułu działalności wydobywczej (własność spółek, agencji itp.). Udział poszczególnych państw lub władz lokalnych w dochodach z tytułu sprzedaży gazu ziemnego jest zróżnicowany. W Wielkiej Brytanii podmioty prowadzące działalność polegającą na wydobyciu i sprzedaży węglowodorów są zobowiązane uiszczać na rzecz państwa następujące daniny: opłatę z tytułu użytkowania górniczego (royalty) w wysokości 12,5 proc. wartości węglowodoru; specjalny podatek dochodowy wg stawki 50%, podatek dochodowy na zasadach ogólnych wg stawki 30 proc. W Norwegii wszystkie zyski z działalności wydobywczej są opodatkowane standardowym podatkiem dochodowym od osób prawnych w wysokości 28 proc. Dodatkowo działalność wydobywcza opodatkowana jest dodatkowym, specjalnym podatkiem w wysokości 50 proc. Ponadto Norwegia bierze udział w działalności wydobywczej jako inwestor mając bezpośrednie udziały w poszczególnych licencjach. W tym celu powołana została specjalna spółka Petoro, która zarządza portfelem inwestycji wydobywczych państwa norweskiego. Udział w działalności wydobywczej ma również Dania, która poprzez Duński Fundusz Morza Północnego, ma prawo do 20 proc. udziałów w każdej koncesji i przychodach z tytułu działalności wydobywczej. Ponadto w Danii daniny publiczne z tytułu korzystania ze złóż węglowodorów kształtują się następująco: podatek dochodowy (Corporate Income Tax) wynosi 25 proc., podatek od wydobycia węglowodorów (Hydrocarbon Tax) wynosi od 52 do 70 procent dochodu ze sprzedaży/udziału w zyskach ze sprzedaży węglowodorów wydobytych na terytorium Danii ( w zależności od roku, w którym udzielono koncesji), opłata z tytułu udziału w zysku (obwiązująca wszystkich koncesjonariuszy w okresie od 1 stycznia 2004 r. do 8 czerwca 2012 r.) wynosi 20 proc. przychodów brutto. Dodatkowo, DONG E&P A/S – państwowa spółka posiadająca udziały w złożach podlega opodatkowaniu na zasadach ogólnych.” Ibidem.

[90] Porozumienie podpisali reprezentujący związki zawodowe w PGNiG: Bolesław Potyrała – Przewodniczący Sekcji Krajowej NSZZ „Solidarność” Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, Dariusz Matuszewski – Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa oraz Józef Ryla – Przewodniczący Sekcji Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Porozumienia Związków Zawodowych „Kadra”

[91] Porozumienie w sprawie zbycia przez Skarb Państwa co najmniej 1 akcji spółki PGNiG S.A. oraz wydania akcji uprawnionym, Warszawa, 13 października 2007 r.

[92] Źródło: http://www.msp.gov.pl/portal/pl/29/4483/Akcje_PGNiG_dla_pracownikow.html

[93] Ibidem.

[94] Ibidem.

[95] Ustawa o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych z dnia 30 sierpnia 1996 r., Dziennik Ustaw z 1996 r., nr 188, poz. 561 z późn. zmianami.

Udostępnij na social media

Porozmawiajmy

Janusz Kowalski informuje, że świadcząc usługi korzysta z technologii przechowującej i uzyskującej dostęp do informacji w urządzeniu końcowym użytkownika, w szczególności z wykorzystaniem plików cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie.
zamknij