wPolityce.pl: Czeka nas kilka trudnych miesięcy, w których Rosja podejmie działania na rzecz tego, aby nie odpuścić polskiego rynku gazu
Treść wywiadu, który ukazał się 27 kwietnia 2022 r. na portalu wPolityce.pl:
„Zagrożenie, jakie widzę, to jest próba realizacji planu Putina przez Ursulę von der Leyen, która reprezentuje niemieckie interesy i niemiecki biznes i próba sprzedaży nam w ramach zakupów grupowych, rzekomo unijnych, jako pomoc dla Polski w kryzysie gazowym rosyjskiego gazu z Nord Streamu, na co nie możemy wyrazić zgody” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Janusz Kowalski (SP).
wPolityce.pl: Gazprom wstrzymał dostawy gazu do Polski. Polska przewidywała taki ruch strony rosyjskiej. Czy w tej chwili on cokolwiek zmienia jeśli chodzi o rynek gazu w Polsce i dostępność tego surowca? Jak jesteśmy przygotowani? Jak to się przełoży na sytuację przeciętnego obywatela?
Janusz Kowalski: Sytuacja wygląda następująco: 31 grudnia 2022 roku kończy się kontrakt jamalski na dostawy blisko 9-10 mld m3 gazu ziemnego do Polski, a Polska potrzebuje około 21-22 mld m3 gazu. Ten rosyjski surowiec ma być zastąpiony w większości surowcem pochodzącym z terminalu LNG i zbudowanego Baltic Pipe, czyli interkonektora, gazociągu łączącego polski i duński system przesyłowy – to jest ponad 200-kilometrowy gazociąg i przez terytorium Danii i kolejnymi połączeniami gazowymi z Norwegią ma być importowane do Polski 8-10 mld m3 gazu. To jest kluczowe, żeby zrozumieć, jaka była realizowana od blisko siedmiu lat strategia rządu Zjednoczonej Prawicy, PiS i SP. Jest to realizacja testamentu śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który po szantażu czy kryzysie gazowym w 2005 i 2006 roku, kiedy po fatalnych decyzjach rządu Millera była luka gazowa w wysokości około 2 mld m3 gazu i wtedy Rosja zmusiła nas do podwyższenia ceny w ramach kontraktu jamalskiego o 10 proc., szantażując, że nie zgodzi się na podpisanie krótkoterminowego kontraktu z Ros-Ukr-Energo na 2 mld m3 gazu – tego kontraktu, który był powodem kolejnego szantażu, tego największego, w roku 2009 czyli wstrzymania dostaw z kierunku ukraińskiego w ramach tego kontraktu, a pamiętajmy, że to była spółka w 50 proc. należąca do Gazpromu. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że w wyniku tego szantażu, tego kryzysu gazowego z 2005-2006 roku zostały zaproponowane dwa projekty dywersyfikacyjne, a więc terminal LNG, który został wybudowany dzięki śp. prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu, oraz budowa korytarza do transportu węglowodorów, gazu ziemnego z Norwegii, tzw. Baltic Pipe, który został przez rząd Platformy Obywatelskiej w pierwszych tygodniach wstrzymany. Donald Tusk w czasie kampanii w 2007 roku bardzo krytycznie wypowiadał się na temat norweskiego gazu i po tym, jak został premierem, wypełnił swoje zobowiązanie i zgodnie z rosyjskimi interesami wstrzymał budowę Baltic Pipe. Ten ostatni miał być zgodnie z harmonogramem rządu pana premiera Jarosława Kaczyńskiego ukończony do IV kwartału 2010 roku. Dzisiaj rząd Zjednoczonej Prawicy jest w takiej sytuacji, że po wygranych wyborach w 2015 roku od razu przystąpił do budowy – po raz trzeci – połączenia Baltic Pipe, które ukończymy w październiku tego roku. Czyli od IV kwartału 2022 roku będziemy mieć zdolności importowe z kierunku północnego, niezależne od Niemiec, niezależne od Rosji, niezależne od Słowacji i Czech, bo pamiętajmy, że tam też jest rosyjski gaz, podobnie jak i w Niemczech – gaz z Nord Streamu. Na terenie dawnego NRD ten system jest tak zbudowany, żeby był elementem projektu eksportowego rosyjskiego gazu z Nord Streamu do innych państw UE. I tylko i wyłącznie gaz z północy daje nam bezpieczeństwo.
Dzisiejsze wstrzymanie realizacji kontraktu jamalskiego przez Rosję i twarde stanowisko Polski wpisuje się tę grę, o której mówiłem już rok temu, ponieważ rok temu przewidywałem, że będziemy świadkami kryzysu gazowego, a więc szantażu energetycznego Rosji w IV kwartale 2022 roku. Wojna na Ukrainie to przyspieszyła. W jakiej sytuacji dzisiaj jest Polska? Polska oczywiście ma magazyny gazu, ma ok. 2,5 mld m3 surowca – to powinno nam wystarczyć do jesieni i w tej chwili najistotniejsze jest zapewnić gaz na jesień i zimę istniejącymi interkonektorami. Oczywiście należy pilnować, żeby nie był to gaz z Nord Streamu, szczególnie z kierunku niemieckiego, ale najistotniejsze w tej chwili jest to, żeby opozycja mówiła jednym głosem z rządem Prawa i Sprawiedliwości. Do tej pory niestety tak nie było, ponieważ kiedy Polska jest szantażowana, kiedy Kreml uderza w Polskę i w bezpieczeństwo energetyczne Polaków, a tym jest wstrzymanie dostaw gazu ziemnego, to opozycja powinna zawsze stać po stronie rządu. Zresztą też zachęcam rząd i jestem przekonany, że pan premier Mateusz Morawiecki być może na spotkaniach poufnych będzie również opozycję informował o bieżącej sytuacji, ponieważ czeka nas kilka trudnych miesięcy, w których Rosja podejmie działania na rzecz tego, aby nie odpuścić polskiego rynku gazu. Nie miejmy żadnych wątpliwości, że strata 10 mld m3 gazu jest dużym ciosem, w związku z tym oczekujmy poważnych prób destabilizacji jeżeli chodzi o system gazowy i ta decyzja o wstrzymaniu dostaw gazu, to jest decyzja Kremla i Władimira Putina, wpisuje się w ten scenariusz. Potrzebna jest więc w tej chwili determinacja, powściągliwość i absolutnie współpraca opozycji z rządem i determinacja rządu jeżeli chodzi o uniezależnienie się od rosyjskiego gazu.
Pozostaje jeszcze kwestia Komisji Europejskiej. Z jednej strony pani Ursula von der Leyen zapewnia o wsparciu, ale z drugiej strony gaz w Nord Stream 1 płynie dalej i nikt z tym nic nie robi. Nie ma nawet zapowiedzi zamknięcia tego rurociągu. Już w tej chwili poszczególne kraje UE – to są nieoficjalne informacje – dogadują się z Rosją. Pytanie, jak to się dalej rozwinie?
Przewiduję następujący scenariusz, w którym KE i Niemcy, bo Niemcy rządzą Komisją Europejską podejmą próbę namówienia Polski na tzw. grupowe zakupy gazu. Jestem przekonany, że taka próba będzie podjęta pod płaszczykiem chęci pomocy Polsce i ratowania Polski w tym kryzysie gazowym. Mówię to bezwzględnie, ponieważ w ocenie sytuacji energetycznej Solidarna Polska i my nie pomyliliśmy się. Absolutnie nie wolno na to się zgodzić. Polska nie może wchodzić w żadne układy z eurokratami w zakresie grupowych zakupów gazu.
Takie propozycje już wcześniej się pojawiały.
Tak. Dlatego mówię, że przewiduję, że w ciągu najbliższych godzin, dni pojawią się takie propozycje. Bezwzględnie Polska powinna zachować suwerenność w zakresie budowy swojego koszyka importowego. Jeżeli chcemy kupować gaz z Norwegii, Kataru czy USA, to powinna być wyłącznie decyzja polskich spółek czyli PGNiG i Rzeczpospolitej, która tę spółkę kontroluje. Dlaczego to jest istotne? Dlatego, że gdyby były dzisiaj zakupy grupowe, nie miejmy żadnych wątpliwości, że byłyby wykorzystywane przez Niemcy, które są uzależnione od rosyjskiego gazu – 40 proc. gazu odbieranego przez Niemców pochodzi z Rosji – i sprzedawany byłby Polsce gaz rosyjski z Nord Stream 1 z niemiecką lub europejską metką. Na to absolutnie nie wolno pozwolić, bo byłoby to zwycięstwo Władimira Putina. Przecież Władimir Putin razem z Angelą Merkel i Gerhardem Schroederem projektowali Nord Stream 1 i 2 po to, żeby przestać przesyłać gaz ziemny do Europy przez z jednej strony Białoruś i Polskę, z drugiej strony przez Ukrainę i sprzedawać bezpośrednio z Nord Stream. Innymi słowy, zagrożenie, jakie widzę, to jest próba realizacji planu Putina przez Ursulę von der Leyen, która reprezentuje niemieckie interesy i niemiecki biznes i próba sprzedaży nam w ramach zakupów grupowych, rzekomo unijnych, jako pomoc dla Polski w kryzysie gazowym rosyjskiego gazu z Nord Streamu, na co nie możemy wyrazić zgody. To jest rzecz, która w mojej ocenie będzie miała miejsce i dlatego mówię, że opozycja powinna w sposób roztropny mówić jednym głosem, żeby nie powtarzała pojawiającej się co jakiś czas niemieckiej narracji i narracji eurokratów o zakupach grupowych w ramach Unii Europejskiej, bo politycy Platformy i Donalda Tuska popierali – lider PO popiera – zakupy grupowe, a więc popiera realizację planu Putina i niemieckiego sprzedaży Polsce gazu z Nord Stream. Jeżeli Nord Stream byłby wyłączony, co w mojej ocenie powinno być głównym punktem, żądaniem Rzeczpospolitej jeżeli chodzi o UE, to sytuacja byłaby inna. I tak bym oczywiście rekomendował: nigdy żadnych zakupów grupowych, ale przynajmniej nie byłoby zagrożenia sprzedaży nam rosyjskiego gazu. Innymi słowy, to jest dzisiaj główne zadanie: powiedzieć zdecydowane „Nie” zakupom grupowym, bo moim zdaniem to w najbliższych godzinach pojawi się ze strony UE, ze strony niemieckiego biznesu i nie można wyrazić na to zgody.
Jakie są w Pana ocenie szanse na to, aby zamknąć gazociąg Nord Stream 1?
W mojej ocenie najważniejszym z punktu widzenia interesów Polski jest jak najszybsze dokończenie Baltic Pipe i wypełnienie go gazem. Pamiętajmy, że Baltic Pipe nie jest jeszcze zakontraktowany w całości przez PGNiG gazem norweskim i to jest coś, co jest dużym znakiem zapytania. Bardzo ważne jest to, żeby od 1 stycznia w tym gazociągu było prawie 100 proc. gazu norweskiego. To jest dzisiaj absolutny priorytet rządu Rzeczpospolitej – gaz z Norwegii musi dzisiaj zastąpić w całości gaz rosyjski z kontraktu jamalskiego, który nie dość, że jest nierealizowany, ale formalnie kończy się 31 grudnia 2022 roku.
Druga kwestia to jest w mojej ocenie pilna rozbudowa mocy odbiorczych jeżeli chodzi o LNG czyli dokończenie rozbudowy do 8 mld m3 terminalu LNG – na razie, na początku 2023 roku to będzie 6 mld m3 – i szybkie uruchomienie FSRU czyli pływającego terminala w Zatoce Gdańskiej. Zawsze postulowałem, żeby ten projekt był jak najszybciej realizowany. Dzisiaj widać, jak jest on istotny. Tym bardziej, że ten surowiec, który będzie sprowadzany poprzez Gdańsk i Świnoujście, może być surowcem, który w sytuacjach zagrożenia pomoże Słowakom, Czechom, Litwinom. Również docelowo trzeba pamiętać geopolitycznie o Węgrach, złożyć im propozycję, aby dzięki Polsce mogli importować gaz LNG i w perspektywie najbliższych 5-7 lat uniezależnić się również w jakiejś części, albo prawie w całości od rosyjskiego surowca, ponieważ blisko 80 proc. węgierskiego importu stanowi gaz rosyjski. W momencie, kiedy my za kilka miesięcy będziemy pewni własnej infrastruktury, oczywiście nasza determinacja w sprawie zamknięcia Nord Streamu powinna być absolutnie tematem numer jeden.
Dlaczego taka kolejność? Bo dzisiaj pamiętajmy o tym, że mamy własny kryzys gazowy, musimy dokończyć budowę naszej infrastruktury, skupiać się na zabezpieczeniu jesienno-zimowych dostaw gazu ziemnego. Dzisiaj absolutnie rekomenduję, żeby nie podpisywać żadnych kontraktów, albo nie kupować rosyjskiego gazu z Nord Streamu z kierunku zachodniego, bo takie niebezpieczeństwo będzie. To jest wyzwanie dla PGNiG, aby nie kupować gazu z Nord Streamu, ponieważ Polacy żądają – i taka jest determinacja polskiego rządu – aby uniezależnić się od rosyjskiego gazu, więc nie możemy tego gazu kupować z kierunku zachodniego, bo byłby to duży błąd.
W mojej ocenie ten kierunek, który został oznaczony, o którym od wielu lat mówimy, czyli uniezależnienie się od rosyjskiego gazu, jest w istocie realizowany. Ale jest jeszcze jedna rzecz, która musi być spełniona – najważniejsza – to jest to, z czym wystąpiła Solidarna Polska rekomendując całkowitą zmianę polityki energetycznej Polski do 2040 roku – zatrzymanie wszystkich inwestycji w Polsce, które zwiększają uzależnienie od gazu ziemnego. Gazu w Europie będzie brakować. Będzie walka o gaz w związku z tym, że Europa ma rezygnować z rosyjskiego surowca. W interesie Polski jest zatem utrzymanie całej infrastruktury węglowej, nieprzekładanie i niefinansowanie inwestycji. Na przykład martwi mnie to, że Kozienice nadal mają być realizowane na gaz – taka jest decyzja władz Enei. To jest błędna decyzja. Cała elektroenergetyka i ciepłownictwo powinno zostać zachowane na węgiel, dlatego że każde 1000 m3 zwiększonego zapotrzebowania to wystawienie się na ryzyko braku tego surowca w perspektywie najbliższych lat ze względu na to, że tego surowca będzie brakować, bo Polska musi doprowadzić – i jest liderem w UE – do tego, że cała UE zrezygnuje z gazu. W naszym interesie, naszym celem jest to, żeby za kilka lat jak najszybciej cała Europa była wolna od rosyjskiego surowca. Oczywiście problemem numer jeden są Niemcy, którzy nie budowali – tak jak Polska – terminali LNG.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
źródło: wPolityce.pl